16 grudnia 1643 roku Janusz Radziwiłł wydał w Wilnie ucztę,
którą chciał uhonorować odwiedzających miasto króla Władysława IV Wazę i
królewicza duńskiego Waldemara Christiana[1].
Towarzystwo bawiło się przednio, gdy nagle doszło do głośnej sprzeczki dwóch
biesiadników. Byli to kapitanowie[2]
gwardii: Hołowczyński[3]
i Mikołaj Konstanty Giza (jego wizerunek widzimy powyżej). Nie wiadomo
dokładnie o co poszło, ale sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli –
Hołowczyński spoliczkował bowiem Gizę. Władysławowi IV brakowało chyba w tym
czasie rozrywek dworskich, zezwolił bowiem na pojedynek. Obecnie na tak udanej
imprezie Albrycht Stanisław Radziwiłł zanotował:
[Hołowczyński]
żołnierskim zwyczajem zaproponował broń. Wtedy Giza jął powściągać gniew na
obliczu i lekceważąc wyzwanie na pojedynek, chyżością nóg, jawną ucieczką podał
swoją cześć na wzgardę, czas jakiś unikając ludzkich oczu.
Co ciekawe, panowie jeszcze przez kilka lat służyli razem w
tym samym regimencie, ciekawe czy jakoś się pogodzili. Tchórzostwo w obliczu
pojedynku nie zaszkodziło najwyraźniej Gizie, który za Jana Kazimierza
dochrapał się rangi podpułkownika w regimencie pieszym gwardii, otrzymał także
indygenat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz