W czasie bitwy pod Byczyną Polacy walczyli po obu stronach,
jako że zwolennicy arcyksięcia Maksymiliana stawili się konno i zbrojnie by wspierać próbę zdobycia przez niego korony.
Dyscyplina wśród pro-austriackich wojsk nie była chyba jednak najlepsza, w
czasie bitwy miało bowiem dojść do dosyć specyficznego buntu w jednej z
chorągwi husarskich spod komendy Stanisława Stadnickiego. Tak oto opisał owo
wydarzenie XVI-wieczny historyk Krzysztof Warszewicki:
Daje rozkaz rotmistrz
Kostrzemiński[1]
„w nich panowie bracia, w szable!” A na to z szeregu ozywa się pan Górski,
familiant wielki: „Ja ci tam nie brat, z tobąm świń nie pasał!” Że to w szyku i
w bitwie, rotmistrz [Kostrzemiński] doń doskokiem i płazem na odlew; ale pan
Górski całą swoją czeladź zwołał i nuże na pana rotmistrza! Swoi go od napaści
bronią, a tak już bitwy z wrogiem nie masz, pół chorągwi własnej na drugą pół
naciera, prawie się wysiekli nawzajem, naszatkowali szlacheckich łbów nie mniej
kopy[2]. Wróg
palcem nie ruszył, a pola dobył, bo nie miał kto owego obstawać. Z dumy
szlacheckiej sami w zagładę poszli i za nic!
Co prawda trudno całe to zdarzenie dokładnie umiejscowić w
czasie bitwy, jest więc możliwe że to raczej zapis anegdotyczny. Wydaje mi się
jednak, że dobrze oddaje krewki charakter naszych rodaków z XVI wieku, którzy
potrafili – nawet w obliczu bitwy – brać się za łby z dosyć błahego powodu.
Ech, jak widać pewne rzeczy się jednak nie zmieniają…
[1] Polska
husaria Maksymiliana to chorągwie Stadnickiego, Górki, Zborowskiego i
Marszowskiego. Kostrzemiński mógł być więc albo porucznikiem jednej z tych rot
albo też rotmistrzem części 200-konnej chorągwi Stadnickiego: duże roty husarii
były czasami dzielone na dwie mniejsze.
[2] Liczba
60 zabitych (i poranionych?) szlachciców wydaje się nazbyt wysoka, jeżeli brać
pod uwagę liczebność husarii Maksymiliana. Jeżeli jednak liczyć czeladź biorącą
udział w starciu, to 60 mogłoby nawet nie być dalekie od prawdy.
Świetne, właśnie poprawiłeś mi humor tą historią. Ten krewki charakter to i pewnie do dzisiejszych czasów można by przypisać...
OdpowiedzUsuńTaaa, dobrze widać że nic w narodzie nie ginie :)
OdpowiedzUsuńWcale nie musiało chodzić o krewki charkter, może ów Górski po prostu chciał zmienić stronę (na tą gdzie było więcej swojaków) i specjalnie sprowokował sytuację ?
OdpowiedzUsuń