czwartek, 27 sierpnia 2015

Ja ci tam nie brat, z tobąm świń nie pasał!



W czasie bitwy pod Byczyną Polacy walczyli po obu stronach, jako że zwolennicy arcyksięcia Maksymiliana stawili się konno i zbrojnie by wspierać próbę zdobycia przez niego korony. Dyscyplina wśród pro-austriackich wojsk nie była chyba jednak najlepsza, w czasie bitwy miało bowiem dojść do dosyć specyficznego buntu w jednej z chorągwi husarskich spod komendy Stanisława Stadnickiego. Tak oto opisał owo wydarzenie XVI-wieczny historyk Krzysztof Warszewicki:
Daje rozkaz rotmistrz Kostrzemiński[1] „w nich panowie bracia, w szable!” A na to z szeregu ozywa się pan Górski, familiant wielki: „Ja ci tam nie brat, z tobąm świń nie pasał!” Że to w szyku i w bitwie, rotmistrz [Kostrzemiński] doń doskokiem i płazem na odlew; ale pan Górski całą swoją czeladź zwołał i nuże na pana rotmistrza! Swoi go od napaści bronią, a tak już bitwy z wrogiem nie masz, pół chorągwi własnej na drugą pół naciera, prawie się wysiekli nawzajem, naszatkowali szlacheckich łbów nie mniej kopy[2]. Wróg palcem nie ruszył, a pola dobył, bo nie miał kto owego obstawać. Z dumy szlacheckiej sami w zagładę poszli i za nic!
Co prawda trudno całe to zdarzenie dokładnie umiejscowić w czasie bitwy, jest więc możliwe że to raczej zapis anegdotyczny. Wydaje mi się jednak, że dobrze oddaje krewki charakter naszych rodaków z XVI wieku, którzy potrafili – nawet w obliczu bitwy – brać się za łby z dosyć błahego powodu. Ech, jak widać pewne rzeczy się jednak nie zmieniają…



[1] Polska husaria Maksymiliana to chorągwie Stadnickiego, Górki, Zborowskiego i Marszowskiego. Kostrzemiński mógł być więc albo porucznikiem jednej z tych rot albo też rotmistrzem części 200-konnej chorągwi Stadnickiego: duże roty husarii były czasami dzielone na dwie mniejsze.
[2] Liczba 60 zabitych (i poranionych?) szlachciców wydaje się nazbyt wysoka, jeżeli brać pod uwagę liczebność husarii Maksymiliana. Jeżeli jednak liczyć czeladź biorącą udział w starciu, to 60 mogłoby nawet nie być dalekie od prawdy. 

3 komentarze:

  1. Świetne, właśnie poprawiłeś mi humor tą historią. Ten krewki charakter to i pewnie do dzisiejszych czasów można by przypisać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaa, dobrze widać że nic w narodzie nie ginie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie musiało chodzić o krewki charkter, może ów Górski po prostu chciał zmienić stronę (na tą gdzie było więcej swojaków) i specjalnie sprowokował sytuację ?

    OdpowiedzUsuń