Dziś
ciekawy przypadek ‘sądowniczy’, wynotowany przez Samuela Maskiewicza.
Wydarzenie miało miejsce jesienią 1611 roku, a dotyczy jednego z pocztowych z
polskiego garnizonu Kremla:
Pacholik też jeden bojarzynowi,
idącemu z łaźni z żoną i córką, wziął mu córkę gwałtem, że nie znał, nie
wiedział, na kogo się skarżyć, aże w niedziel dwie córka jego do domu przyszła,
dopieroż skarżył. Tego, kiedy sądzono w kole, chcieli niektórzy prawem naszym
sądzić go na gardło, ale Bobowski podał sposób i dobry, na który wszyscy
przypadli, żeby go moskiewskim prawem sądzono, czym się i Moskwa, i on kontentować
mogą. I tak ci go knutami po ulicach knucono, a chłop wolał, że mu szyję nie
ucięto, Moskwa też była kontenta.
Interesujące
w jaki sposób postanowiono pogodzić surowe z reguły (przynajmniej ‘na papierze’)
sądownictwo koła wojskowego a lokalne podejście do prawa. Pocztowy ocalił
głowę, miejmy jednak nadzieję, że odebrał solidną nauczkę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz