Jan Sobieski miał niezwykłą słabość do Tatarów, czego dowody
możemy znaleźć w wielu źródłach z epoki. W czasie kampanii 1684 roku
przyprowadzono królowi kilku pochwyconych Tatarów, których przesłuchiwał sam
monarcha. Sobieski zauważył, że jeden z ordyńców ma ucięty fragment ucha, zapytał
go więc o przyczynę takiego ‘ubytku’. Tu wywiązał się bardzo interesujący
dialog, który tak zapisał naoczny świadek wydarzenia:
Miałem – odpowiedział Tatar
– w Krymie murzę, bardzo dobrego pana, który umierając zostawił mi parę sukien,
broń, a w szczególności pałasz, któryś W.K.Mość kazał mi odebrać. Zwyczajem
jest u nas po śmierci braci i najbliższych krewnych ucinać ogon koniowi, na
znak smutku i żałoby, ale mnie się nie zdawało, aby to było dosyć, kiedy się
traci tak dobrego pana, i dlatego nie przestając na ucięciu koniowi ogona,
uciąłem sobie kawałek ucha.
Zdziwił się król i
widać było, że mu się podobała cnota tego barbarzyńcy, który dał taki dowód
wdzięczności zmarłemu panu. Kazał go potem zapytać, czy dostał drugiego pana i
co by uczynił po jego śmierci.
Przystałem – rzekł [Tatar]
– do syna mego dobroczyńcy, który jeżeli się ze mną tak dobrze jak ojciec
obchodzić będzie, utnę po jego śmierci pozostałą część ucha.
Co tak się podobał
królowi, że zawołał „Oto mi wierny sługa! Lubię tego Tatara!” i kazał mu dać
sutą wieczerzę, do której sam dodał ze swego stołu parę półmisków w zamian za
tak smaczną odpowiedź.
Swoją drogą ciekawe jakie były późniejsze losy tego Tatara?
Kto wie, może trafił na służbę króla Jana?
Czy to nie Tatarzy zamordowali królowi brata? Ciekawe, skąd zatem taki afekt.
OdpowiedzUsuńMoże z połączenia zamiłowania do kultury turecko-tatarskiej i politycznego pragmatyzmu :)
UsuńZapewne ;)
Usuń