Ciekawy fragment z relacji anonimowego Anglika, który miał
wchodzić w skład polskiego garnizonu Kremla w latach 1610-1612. Opisał on jakie
katusze cierpieli obrońcy, ale i zamknięci z nimi bojarzy moskiewscy. Jeżeli
ktoś ma słabszy żołądek, to od razu ostrzegam że lepiej nie czytać. Tłumaczenie własne, jak to zwykle dość luźne, z języka
angielskiego:
Tych kilkuset
[obrońców] którzy [w końcu] poddali miasto, miało onegdaj wiele zapasów, ale
teraz umierało z kęsem mięsa w ustach, z powodu wielkiej słabości, bo też od
pół roku nie było im dane skosztować chleba. W czasie tego oblężenia, bochenek
chleba kosztował czasem 1000 rubli, to jest 500 funtów.
W czasie tego
okrutnego oblężenia, które trwało 22 miesiące, przebywając w Carskim Pałacu
miałem okazję zaobserwować wiele przykładów nędzy wśród oblężonych; tak to
jedzono mięso koni, psów, kotów i wszelkie rodzaje skóry, gotowane w wodzie wziętej
w rowów; jedzono to jak flaki. Ale to co bardzo dotknęło mą duszę, to widok
wielu moskiewskich szlachcianek, które wcześniej [przed oblężeniem] marszczyły
nosy gdy tylko podeszwa ich butów dotknęła mokrej ziemi, a teraz oto tak
biedne, bosonogie, w każdy możliwy sposób błagały o jedzenie, a kiedy odtrącone
przez niektórych zwracały się do innych, wciąż błagając o utrzymanie. Tak oto
przypomniało mi się porzekadło „Duma musi upaść” a także „Głód zdolny jest
rozbić kamienne mury”.
(…)
Taki to Moskale
sprawili sąd Boży nad Polakami (…) którzy [przed oblężeniem] związali się
przysięgą na Święty Sakrament, że póki chociaż jeden z nich żyje, nie oddadzą
miasta Moskalom; co doprowadziło ich do takiej ostateczności, że ciągnęli losy
(który ma zginąć następny, by kolejni mogli żyć) i zjadali jeden drugiego, od
3000 do 4000 ludzi[1].
A po poddaniu miasta, dowódcy armii moskiewskiej zdobyli wielkie skrzynie, w
których, jak sądzili, były skarby; ale po otwarciu znaleźli tam tylko ciała
mężczyzn zgładzonych na żywność [dla garnizonu].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz