Wielokrotnie pisałem już na blogu o różnych poselstwach –
wyprawach, trudach podróży, czasami nawet przypadkach tragicznych. Do tej
ostatniej kategorii należy dzisiejszy wpis, dotyczący polskiego poselstwa do
Bohdana Chmielnickiego w czerwcu 1649 roku. Tak oto bazylianin, ojciec Łasko
(Łaski?) opisywał swoją misję do Kozaków:
Oddawszy listy p. Chmielnickiemu, mieszkałem w Czehrynie, na
respons czekając, któregom nie dostał.
Potem widziałem, że
hetman przyjechał w drogę z armatą (…), dopiero powróciłem nazad, znieważony
słowy od pokojowego hetmańskiego.
Posłów naszych pobrano
wszystkich do armaty, czeladź która była przy koniach, jednych – pobito,
drugich – potopiono. Towarzysz p. Zaleski upomniał się koni i przekładał swój
żal. Przy tym upominaniu dostało mu się buławą od hetmana, a ostatek obuchami
pobito i zawleczono go do gospody poselskiej.
Bazylianin nie czekał już dłużej, tylko dał nogę. Zatrzymali
go jednak Kozacy z pułku kaniowskiego, skonfiskowali mu konia i zrewidowali
jego rzeczy. Został jednak puszczony wolno, chociaż przykazano mu idź sobie tylko nie na Wołyń, ale do
monasteru. Kupił więc podjezdka za 15 florenów i wyruszył w dalszą drogę.
Ostatni etap podróży przebył pieszo, przemykając lasami do Hoszczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz