6 września 1689 roku turecko-tatarska załoga Kamieńca
Podolskiego dokonała zaskakującego wypadu, atakując oblegające oddziały
polsko-litewskie. Atak miał wypaść na Litwinów, którzy ponieśli spore straty.
Znalazłem dwie relacje dotyczące tego wydarzenia, które zresztą miało być
przyczynkiem do zwinięcia oblężenia.
Jako pierwsza notka z listu nuncjusza papieskiego Giacomo
Cantelmo, datowana na 13 września i napisana we Lwowie:
Rano 6 dnia tego
miesiąca część załogi wypadła na Litwinów strzegących przykopów, i zastawszy
jednych pijanych, drugich bez żadnej ostrożności stojących, ośmudziesiąt trupem
położyła, między którymi dowodzącego podpułkownika, któremu głowę ucięto, wielu
strąciła ze skały, niemało zabrała w niewolę, resztę przymusiła do ucieczki.
Zrzucono także ze skały sześć dział, które potem wprowadzono do twierdzy z
wielką liczbą broni ręcznej zostawionej przez zbiegów na pobojowisku.
W tymże samy czasie
Tatarzy lipkowscy zrobili drugą wycieczkę. Uderzywszy na dwie kompanie na
forpocztach stojące, wielkie w nich sprawili zamieszanie, ale gdy nadbiegło
dwudziestu towarzyszów, zostali odparci ze stratą kilkudziesięciu zabitych i
wziętych w niewolą, między którymi jeden ze starszych zeznał, że załoga nie
przechodziła dwóch tysięcy, tak piechoty jak jazdy, ale gotowych zginąć raczej,
niżeli się poddać.
Autorem drugiej relacji jest sam hetman wielki koronny
Stanisław Jabłonowski, który tak pisał do króla Jana III Sobieskiego, w liście
datowanym na 7 września:
Wczora z rana o
dziesiątej sprowadziłem Jchmciów Panów hetmanów i pułkowników do rady co dalej
czynić, jeno co propozycją uczyniłem, aż przybiegają dając znać, że wycieczka
(a pierwszy to raz dopiero była) na szańce wojska WXL wypadła i ze szańców
żołdaci ustępują, wpadliśmy na konie, ale już się byli rejterowali nimeśmy
przybiegli. Piesza to była wycieczka, nie było ni jednego konnego między nimi.
Uczyni szkodę, bo zabili Pana oberszterlejtnanta JMPana w[ojewo]dy wileńskiego[1] [Władysława?]
Judyckiego, kapitanlejtnanta jegoż i
kapitana, żołdatów kilkadziesiąt i dział polnych małych kilka wzięli.
W tenże czas właśnie
wypadli Lipkowie, których było sto koni, na tę kwaterę od Ruskiej Bramy, gdzie
Pan [Krzysztof] Łasko[2] stoi
z dwudziestą chorągwi przy Panu [Wacławie Wilhelmie] Dobczycu generale[3]. Ale
ich nasi wsparli zaraz i w plecy im pistolety wkładli. Porwali znacznego Lipkę,
niejakiego Mikołajowicza, który że był postrzelony z tyłu w pół, dziś w nocy
umarł.
Jak widać nuncjusz dysponował bardzo dobrymi źródłami informacji,
nic zresztą dziwnego – Stolica Apostolska była bardzo zainteresowana
przebiegiem polskich kampanii w tym okresie.
[1] Kazimierz
Jan Sapieha.
[2]
Rotmistrz koronnej chorągwi pancernej, liczącej w tym czasie 115 koni.
[3] Miał w
owym czasie w kompucie koronnym liczący 360 porcji regiment piechoty
cudzoziemskiej.