Wreszcie wpadło mi w ręce Liber generationis plebeanorum Waleriana Nekandy Trepki, czyli
dzieło znane jako Liber chamorum. Oj
jaka to wspaniała lektura, momentami można wręcz boki zrywać. Znajdujemy tam jednocześnie
dużo ciekawych informacji dotyczących wojskowości, więc będę pełnymi garściami
czerpał z tego na blog. Nowy cykl jak znalazł!
W odsłonie pierwszej zaprezentuje się nam Stanisław Ogrodzeński,
od Ogrodzeńca, zamku pana Fierlejowego[1] w
krakowskiej ziemi. W 1631 roku nasz Staszek miał służyć w armii cesarskiej,
gdzie umiał trąbić na miedzianej trąbie w
chorągwi lisowczyków rotmistrza Adama Skorulskiego. Miał także pełnić funkcję markietana w oddziałach
walczących na Morawach, skąd wywiózł beł
sobie Morawką miasto żony.
Staś miał jednak, jako łotr
okrutny, nader lepkie palce i okradł kilku towarzyszy którym służył. W niemieckim wojsku w Lemborku miasteczku[2] przydybał
go jednak Staniszowski, jeden z okradzionych towarzyszy lisowskich. Tu doszło
do nader ciekawej konfrontacji:
[Staniszowski]
połapieł go wołając: a tuś zdrajco, coś mię okradł! A on też pana chwycieł się
wołając: a tuś francie, coś mię okradł! Pan [Staniszowski] mówi rajcom
[miejskim]: proszę, każcie go wsadzić. A ten też: każcie tego zdrajcę mego
wsadzić. Oni nie wiedzieli, czego się jąć, wsadzieli obudwu pod straż, aż ów
pan posłał do chorągwie, że przyjechali kilkanaście towarzestwa, dali
świadectwo, że służeł panu temu Staniszowskiemu i okradł go ten Ogrodzeński.
Staszek został więc przekazany przez rajców Staniszowskiemu,
ten zaś oddał go pod sąd wojskowy (zapewne chorągwiany). Ogrodzieński wędrował
już na szubienicę, kiedy to wykupił go jego szwagier, nazwiskiem Zakrzoski – co
ciekawe, służący jako dobosz, więc jakoś tak rodzinnie musieli muzykować. Cena
była jednak nader słona, życie Ogrodzieńskiego kosztowało bowiem 2000 złotych. Uratowany
Staszek trafił z powrotem do Polski, gdzie w 1633 roku służył jako trębacz u
Stanisława Lubomirskiego.
dobra historyjka, czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuń