Wśród prezentów które po bitwie wiedeńskiej w 1683 roku miał
wysłać Jan III Sobieski do cesarza Leopolda I, znalazł się znak jeden wezyrski. Jak się okazuje, wysłannicy króla mieli jednak
nieprzyjemny wypadek wioząc owe trofeum do cesarza. Oddajmy głos samemu Janowi
III, który tak to opisał w liście do Marysieńki:
Posłałem z
komplementem i powinszowaniem jmć ks. podkanclerzego[1]
dawszy mu znak jeden wezyrski na pamiątkę szczęśliwej naszej wiktorii.
Zbliżywszy się tedy jmć. ks. podkanclerzy pod miasto, stanął w jakimś ci pustym
ogrodzie, czekając na przyjazd cesarski, bo go był poprzedził; a tymczasem tak
grzeczny chorąży jego Jaskólski, który ten znak niósł za nim, postawił gdzieś
ten znak tak nieostrożnie i niedbale w ogrodzie, że mu go ukradziono. Z którą
wiadomością dogoniono mnie już o dwie mili; tak że drugi który-m był dla siebie
zostawił, musiałem posłać. Ale takich mam jeszcze dwa.
Swoją drogą ciekawe czy ów Jaskólski dostał za to po uszach?
[1]
Jan Krzysztof Gniński. W 1679 roku, po śmierci żony, wstąpił on do stanu
duchownego, stąd też ks. wspomniane w liście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz