wtorek, 27 listopada 2018

Liber chamorum, cz. II – lisowczycy (odsłona pierwsza)



[Tydzień z lisowczykami, wpis 2/7]

W Liber chamorum wręcz roi się od lisowczyków, formacja ta stała się swoistą przystanią dla wszelkiej maści awanturników udających szlachtę. A że akurat mam na blogu tydzień z lisowczykami, połączymy przyjemne z pożytecznym. Poniżej wypis opisujący przygody 10 (właściwie 11) takich ochotników.

Brodowski, który w 1624 roku miał służyć  w pięć koni w chorągwi Adama Skorulskiego. Poszczęściło mu się w czasie tej kampanii, bo wywiózł zdobycz niemałą i u Przeworska kędyś zapadł.

Broniowski, służył w 1620 roku, z czego zdobycz miał, abo raczej z rozbójstwa niemałą korzyść.

Ciężartowski, który wraz z lisowczykami ruszył w 1624 roku na Śląsk. Łupy musiały być obfite – na kampanie wyruszył bowiem na jeden koń a na Śląsku już na pięć koni pisał się pod chorągwią [Adama] Skorulskiego.

Czechowicz, służył w chorągwi lisowskiej w 1625 roku. Miał udawać szlachcica litewskiego, co nieprawda, bo ani listu stamtąd, ani on sam tam nigdy nie jeździeł ani słał.

Janowicki, chłopski syn, służył wśród lisowczyków atakujących w 1619 roku Siedmiogród. Tam brał udział w złupieniu kilkunastu kościołów. W 1620 roku podwinęła mu się jednak noga – został pojmany przez górników w Olkuszu, stracił cały łup i wylądował w celi. Wypuszczony, imał się zbójowania, a potem znów trafił do lisowczyków.

Jastrzębski  z lisowczykami w 1619 roku  w Węgrzech łupali kościoły, rok później rabowali na Śląsku. Temu zdecydowanie pasowała służba w chorągwi – zaczynał od jednego konia, a po tygodniu rabowania na Śląsku mógł się już na dwanaście koni pisać.

Mieszczanin Mikołaj Karaś miał służyć u Idziego Kalinowskiego w 1620 i 1623 roku. Po 1624 roku imał się zbójowania, ale ze słabym skutkiem: kilkanaście razy bywał w więzieniu i w wieży siadał, a wychodzieł, czasem uciekał.

Dwa synowie Kowalkowskiego, kowala z Pińczowa, zaciągnęli się po koniu do lisowczyków w 1619 roku, do nich pomóc im łupić i najeżdżać. I tu łupy były obfite – po tym chłopom nabrali, i przedać ich dostatek mieli.

Krajkowski ruszył z lisowczykami w 1620 roku, nawydzierał i nakradł chłopom koni, w kaletach też nazdobywał pieniędzy. Cztery lata później, służąc u rotmistrz Stanisława Jaroszowskiego, miał mieć 6-konny poczet.

Krajowski miał początkowo w 1620 roku służyć u lisowczyków za ciurę, jednak już w 1622 roku służeł na dwa konia między niemiż. Co ciekawe, miał swoisty przydomek, miał się nazywać Kradzioski, że kradł, aleć i krajał połcie od wieszadeł, choć ich nie on wędzieł.

Jak widać alfabetycznie wylądowałem dopiero przy K, więc w tym tygodniu pojawi się jeszcze kolejna (a może i dwie?) dziesiątką podobnych lisowczyków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz