środa, 21 listopada 2018

Jaka to piękna inwencja i kunszt kozacki!



Już kilka razy wspominałem na blogu przypadki używania przez Kozaków różnych forteli wojennych. Dziś kolejna taka historia, tym razem z listopada 1683 roku, ze szturmu tureckiej twierdzy Seczyn (Szecseny).  Kiedy oddziały polskie, cesarskie i brandenburskie podeszły pod miasto, Sobieski wysłał Kozaków w celu zdobycia jeńca, który mógłby udzielić informacji o siłach garnizonu. Jan Chryzostom Pasek przepięknie opisał nam całe zdarzenie:

(…) kazano Kozakom, żeby się starali, obiecawszy nagrodę. Poszło ich kilka w sady, nikogo porwać nie mogli, bo [Turcy] ostrożni byli i nie wychodzili nic z miasta. Znajdują sposób taki: zasadzili się w sadach kilkanaście, a dwaj poszli pod miasto i przypatrując się chodzą coraz bliżej. Skoro tam w mieście zrozumiano, że ich może kula donieść, wyrychtowano tam do nich z hakownice czy z janczarki strzelono. Ów jeden, choć mu nic, uderzył się o ziemię, drugi począł go quidem[1] trzeźwić, podnosić, a potem go i rozbierać z sukien. Widząc to Turcy i do owego dali ognia z kilku sztuk, on rozebrawszy go, w nogi i nie obejrzał się, a jeszcze gołymi miejscami uciekał, żeby z miasto widziano, że ku obozowi idzie. Ów quidem zabity leży (ubrał się  jasno, w suknię czerwoną); aż po małej chwili idzie Turczyn rozbierać go. Dochodząc do niego stanął, obejrzał się na wszystkie strony, pod drzewa podejrzał – nie widać nic; przymknie do niego, spojrzy mu w oczy – a on oczy zawarł, zęby wyszczerzył – pocznie się już sposobić do owej nieborakowi atamanowi posługi  (nie ubierał go, a rozbierać chce), przyklęknie, a guziki mu chce rozpinać; a Kozak go za kark. Krzyknie Turczyn; wezmą się z sobą. Tu miasto daleko i przez fosę ratować trudno, a tu Kozacy z zasadzki lecą; Turczyn się wydziera, rad by bardzo puścił Kozaka, a Kozak go nie chce. Przypadki, wzięli, przyprowadzili królowi. Jaka to piękna inwencja i kunszt kozacki!

Pochwycony Turek musiał ‘sypać’, bo król Jan III szybko zdecydował się na szturm. Ten znów poprowadzili Kozacy, chyżo, odważnie i mężnie, jak to pisał monarcha w liście do Marysieńki. Po trzech godzinach ostrzału, a także ataków piechoty i dragonii, dowódca garnizonu zdecydował się na kapitulację. Tak załoga jak i ludność cywilna otrzymali prawo wyjścia do Egeru, samo miasto zaś zostało splądrowane przez tryumfujących Kozaków.


[1] Niby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz