Już kilka razy wspominałem na blogu przypadki używania przez
Kozaków różnych forteli wojennych. Dziś kolejna taka historia, tym razem z
listopada 1683 roku, ze szturmu tureckiej twierdzy Seczyn (Szecseny). Kiedy oddziały polskie, cesarskie i
brandenburskie podeszły pod miasto, Sobieski wysłał Kozaków w celu zdobycia
jeńca, który mógłby udzielić informacji o siłach garnizonu. Jan Chryzostom
Pasek przepięknie opisał nam całe zdarzenie:
(…) kazano Kozakom,
żeby się starali, obiecawszy nagrodę. Poszło ich kilka w sady, nikogo porwać
nie mogli, bo [Turcy] ostrożni byli i nie wychodzili nic z miasta. Znajdują
sposób taki: zasadzili się w sadach kilkanaście, a dwaj poszli pod miasto i
przypatrując się chodzą coraz bliżej. Skoro tam w mieście zrozumiano, że ich
może kula donieść, wyrychtowano tam do nich z hakownice czy z janczarki
strzelono. Ów jeden, choć mu nic, uderzył się o ziemię, drugi począł go quidem[1] trzeźwić,
podnosić, a potem go i rozbierać z sukien. Widząc to Turcy i do owego dali
ognia z kilku sztuk, on rozebrawszy go, w nogi i nie obejrzał się, a jeszcze
gołymi miejscami uciekał, żeby z miasto widziano, że ku obozowi idzie. Ów
quidem zabity leży (ubrał się jasno, w
suknię czerwoną); aż po małej chwili idzie Turczyn rozbierać go. Dochodząc do
niego stanął, obejrzał się na wszystkie strony, pod drzewa podejrzał – nie widać
nic; przymknie do niego, spojrzy mu w oczy – a on oczy zawarł, zęby wyszczerzył
– pocznie się już sposobić do owej nieborakowi atamanowi posługi (nie ubierał go, a rozbierać chce),
przyklęknie, a guziki mu chce rozpinać; a Kozak go za kark. Krzyknie Turczyn;
wezmą się z sobą. Tu miasto daleko i przez fosę ratować trudno, a tu Kozacy z
zasadzki lecą; Turczyn się wydziera, rad by bardzo puścił Kozaka, a Kozak go
nie chce. Przypadki, wzięli, przyprowadzili królowi. Jaka to piękna inwencja i
kunszt kozacki!
Pochwycony Turek musiał ‘sypać’, bo król Jan III szybko
zdecydował się na szturm. Ten znów poprowadzili Kozacy, chyżo, odważnie i mężnie, jak to pisał monarcha w liście do
Marysieńki. Po trzech godzinach ostrzału, a także ataków piechoty i dragonii,
dowódca garnizonu zdecydował się na kapitulację. Tak załoga jak i ludność
cywilna otrzymali prawo wyjścia do Egeru, samo miasto zaś zostało splądrowane
przez tryumfujących Kozaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz