Pisałem już o wiedźmach, regimentarz Czarniecki rzucał
klątwy na swoich żołnierzy, były nawet krwawe ofiary z ludzi… Pora teraz na
klimat niczym z filmów G. A. Romero, czyli coś o XVII-wiecznych zombie. Tak oto
w lutym 1668 roku zanotował pewien pamiętnikarz:
W tymże miesiącu
w zimie, nadzwyczaj ludzie umierali od powietrza, tak stare jako i młode, w
którym miesiącu bardzo mrozy panowali, ludzi umarłych odkopywali przypatrując
się i doświadczając czarom, jako to pospolicie bywa. Znachodzą że trupy chusty
na sobie jedzą, i krwi pełno, takim ucinają rydlem głowy i krew idzie jako z
żywego co na kilkunastu miejscach takich znaleziono, odkopywając trupów w Dubnie,
w Morawicy i indziej.
Aż się prosi o rozgrywkę w Dzikie Pola…
Opowieść o jedzeniu czy też rwaniu odzieży wydaje się jak najbardziej prawdopodobna - wszak jeszcze w XIX około 10% pochówków dokonywana była że tak powiem "na żywca"..
OdpowiedzUsuńFaktycznie mogłaby być z tego niezła przygoda do RPG. Słyszałem że chyba w Malezji tyle osób zostało pogrzebanych żywcem i uratowanych że utworzyli partie polityczną i nawet weszli do parlamentu
OdpowiedzUsuń