Nie ma to jak
fortele wojenne, sprawiające że armia w marszu wyglądała okazalej. W czerwcu
1651 roku Maciej Frąckiewicz-Radzimiński miał z rozkazu hetmana Janusza
Radziwiłła ruszyć na czele zgrupowania wojsk litewskich na odsiecz oblężonego
przez Kozaków Homla. Pan starosta mozyrski dostał pod swoją komendę 11 chorągwi
jazdy: jedną husarii, sześć kozackich i cztery tatarskie. Miał eskortować
piechotę dowodzoną przez Mikołaja Krzysztofa Giedroycia, a także działka, prochy i żywność. Frąckiewicz-Radzimiński
zamierzał użyć w czasie swojej wyprawy fortelu od czasu od czasu używanego
przez polskich i litewskich dowódców w XVII wieku. Chciał oto sprawić by jego
oddziały wyglądały na większe niż w rzeczywistości. Wydał więc rozkaz by luźnej czeladzi znaczki podawać by mogła
udawać oddziały regularne. Miał także i pomysł co do swoich oddziałów, chorągwie co dwieście i pułtorasta [koni]
na dwoje podzielić dawszy znaczki, żeby się
wojsko większe zdało. Ciekawa, prosta acz w miarę efektywna metoda używania forteli wojennych.
A wiesz może ile tej piechoty było? Ciekawy pomysł na podjazd albo nawet zgrupowanie.
OdpowiedzUsuń