czwartek, 4 czerwca 2020

Sojor of fortune and a stranger to both nations



Wracamy do pamiętników Patricka Gordona, tym razem lądując w 1659 roku. Szkot siedzi właśnie w polskiej niewoli i otrzymuje propozycje zaciągnięcia się pod komendę Lubomirskiego, z obietnicą objęcia stanowiska kwatermistrza w regimencie dragonii. Oczywiście z wcześniejszych wpisów które publikowałem na blogu wiemy już, że ofertę przyjął, dziś jednak chciałem nieco przybliżyć jego rozważania na temat zmiany ‘barw klubowych’. Pokazuje to bardzo ciekawy punkt widzenia Szkota-katolika, który zaczął wojnę w szwedzkich szeregach, ale w 1659 roku wyraźnie zaczął widzieć, która strona wydaje się zwycięska. Tłumaczenie, jak to zwykle, nader luźne i mojego autorstwa, według angielskiego oryginału:

I tak oto tkwiłem już 11 tygodni w polskim więzieniu. Szwedzi, kiedym był jeszcze w Prusach, dwukrotnie zwracali się z prośba o me uwolnienie, ale im odmówiono, więc z tej strony nie miałem żadnej szansy na odzyskanie wolności. I teraz, jeżelibym nie wykorzystał tej dogodniej okoliczności [oferty Lubomirskiego] mogłem być pewny że [Polacy] ześlą mnie w jakieś odległe miejsce, gdzie będę zapomniany aż do zawarcia pokoju. I, będąc cudzoziemcem, wątpliwe jest bym uzyskał [od Szwedów] jakąś rekompensatę za me cierpienia (…).
Poza tym musiałem rozważyć inne rzeczy, będąc żołnierzem fortuny i obcym dla obydwu [walczących] narodów, moja sprawa nie leżała ani z jednymi ni z drugimi, więc nie czułem się zobligowany bardziej służyć czy cierpieć za jednych czy drugich. Tylko religia sprawiała, żem skłaniał się mocniej ku Polakom. Takoż więc, na tyle ile mój honor mi by pozwolił, skłaniałem się by szukać korzyści i zdobyczy [w polskiej służbie], podczas gdy – biorąc pod uwagę jak się sprawy miały – zdawało się to bardzo mało możliwe, cóż mówię, wręcz niemożliwe u Szwedów.

Po dłuższych rozważaniach, Gordon oczywiście zdecydował się na przyjęcie służby u Lubomirskiego, tak znacznej persony, który wydawał się znać na wojaczce i mieć wielki wpływ na sytuację polityczną. Szkot wystawił sobie na koniec taką oto laurkę, która miał mu, wraz z pomysłowością, pracowitością i dobrym zachowaniem, przynieść laury w nowej służbie:
Z moją religią, znajomością języków – zwłaszcza łaciny – i znany tu jako pochodzący ze szlachty [to wszystko] winno bardzo pomóc w tym kraju i wśród tych ludzi, gdzie wiedza, szlachectwo i cnoty wszelakie przynoszą znaczne honory i fortunę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz