[Tak, wiem, rysunek z czapy, ale potrzebowałem jakiś chłopów z XVII wieku, więc pożyczyłem tych kolegów z Projektu Chłop.]
W 1713 roku Jan Stanisław Jabłonowski, za udział w spisku
detronizacyjnym Augusta II, został wysłany na trzyletnie przymusowe wakacje do
saskiej twierdzy Konigstein. Miał tam dużo wolnego czasu, poświęcił się więc
pisaniu diariusza. Nakreślił w nim między innymi kapitalną charakterystykę
Mazurów, którzy wszak od kilku już wieków cieszyli się renomą ludu wiejskiego hożego, wesołego i bitnego[1]. Zobaczmy
więc co też pan Jan tam napisał:
Mazurek kiedy się
przetrze, przyznać, że dobry żołnierz i prócz tego do wszystkiego są Mazurowie
sposobni. Żartują z nich insze nasze województwa i powiadają, że się ślepo
rodzą; ale ja i z relacyj starych i z własnego doznałem przekonania, że gdy „Ślepy
Mazur” przejrzy, głębiej patrzy pod czas niż Włoch albo Hiszpan. Powiadają i to
o Mazurkach, że gdy go oddadzą do dworu, to pierwszego roku wszyscy drwią z
niego, drugiego roku on drwi z drugich, a trzeciego i z samego pana. Co zaś do
żołnierstwa, mają serce i ran i śmierci lekceważenie, bo się sami między sobą
jak psy biją. Zły jarmark, kiedy tylko pięciu zabiją. Co zaś do ran i owych „Pęknij
no mię”[2] to
jest jak chleb z masłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz