wtorek, 22 stycznia 2019

Zły jarmark, kiedy tylko pięciu zabiją



[Tak, wiem, rysunek z czapy, ale potrzebowałem jakiś chłopów z XVII wieku, więc pożyczyłem tych kolegów z Projektu Chłop.]

W 1713 roku Jan Stanisław Jabłonowski, za udział w spisku detronizacyjnym Augusta II, został wysłany na trzyletnie przymusowe wakacje do saskiej twierdzy Konigstein. Miał tam dużo wolnego czasu, poświęcił się więc pisaniu diariusza. Nakreślił w nim między innymi kapitalną charakterystykę Mazurów, którzy wszak od kilku już wieków cieszyli się renomą ludu wiejskiego hożego, wesołego i bitnego[1]. Zobaczmy więc co też pan Jan tam napisał:

Mazurek kiedy się przetrze, przyznać, że dobry żołnierz i prócz tego do wszystkiego są Mazurowie sposobni. Żartują z nich insze nasze województwa i powiadają, że się ślepo rodzą; ale ja i z relacyj starych i z własnego doznałem przekonania, że gdy „Ślepy Mazur” przejrzy, głębiej patrzy pod czas niż Włoch albo Hiszpan. Powiadają i to o Mazurkach, że gdy go oddadzą do dworu, to pierwszego roku wszyscy drwią z niego, drugiego roku on drwi z drugich, a trzeciego i z samego pana. Co zaś do żołnierstwa, mają serce i ran i śmierci lekceważenie, bo się sami między sobą jak psy biją. Zły jarmark, kiedy tylko pięciu zabiją. Co zaś do ran i owych „Pęknij no mię”[2] to jest jak chleb z masłem.


[1] To akurat charakterystyka z XVI wieku.
[2] Jakaś mazurska zaczepka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz