piątek, 28 września 2018

Strategiczne spóźnienie pana Jana



Wśród rotmistrzów jazdy służących Stefanowi Batoremu w jego wojnach moskiewskich był też Jan Orzelski, który pozostawił po sobie ciekawy pamiętnik. Pan Jan rozpoczął swoją karierę wojskową w czasie wojny z Gdańskiem, z bratem Mikołajem udawszy się do obozu królewskiego jako ochotnik. Nie zdążył jednak na czas wystawić swej roty by walczyć pod Połockiem, za to widzimy jego 150-konną rotę pod Wielkimi Łukami i Pskowem. Zobaczmy więc jak też wyglądał zaciąg takiego oddziału i jak, szczęśliwie dla rotmistrza, spóźnił się pod Połock.

W Wielkopolsce nikt prawie nie chciał ponosić trudów i znaczących kosztów tej wyprawy. Gdy więc inni od dopełnienia obowiązku uchylali się, ja hufiec stu jezdnych z moich włościan utworzyłem. Wszakże z powodu że żołd ze skarbu królewskiego późno mi został wypłacony, nie mogłem pośpieszyć, aby mieć udział w oblężeniu Połocka, co z początku nie mało mnie frasowało; wszakże później przekonałem się, że zwłoka ta widocznie była łaską Boską: taką bowiem pod Połockiem stratę w koniach, uzbrojeniu i wszelkich narzędziach wojennych wojsko poniosło z powodu niepogody i burzliwej jesieni, że nieochybnie to samo spotkałoby mój hufiec, prawie z samych wyrostków złożony.
Gdym do obozu nadciągnął i ze zwłoki królowi się usprawiedliwiał, król łaskawie i z wesołym obliczem mnie przyjął; że zaś wielu ze szlachty nie żądając żołdu ze mną przybyło, dodał mi jeszcze 50 jezdnych, z którymi całą wyprawę moskiewską odbyłem.

Po kampanii pskowskiej Orzelski pozostał jeszcze w służbie wojskowej, przez dwa kolejne lata służył jako rotmistrz 100-konnej roty na Podolu. Zaciągał też dla króla Stefana Kozaków, ale to już przy innej okazji…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz