W XVII-wiecznych armiach religia odgrywała niezwykle ważną
rolę. Od haseł przed bitwą, przez zawołania bojowe, po wizerunki na
sztandarach: towarzyszyła żołnierzom w niemal każdym aspekcie ich życia. Nic
więc dziwnego, że zawsze wysoko ceniono sobie boskie wsparcie i
błogosławieństwo przed bitwą. Podawałem już na blogu przykłady dobrych „wróżb”
przed bitewnych, dzisiaj z takiej właśnie kategorii epizod który miał miejsce
miesiąc przed bitwą pod Beresteczkiem. Tak oto opisał go Stanisław Oświęcim:
Nocy przeszłej różne nad
obozem widziane były spectacula. Rotmistrz X. Kanclerzów i z piechotą na warcie
będąc, widział w jednę stronę Króla, w obłokach na tronie złotym siedzącego; z
jednę stronę onego anioł trzymał koronę, a z drugą stronę drugi anioł stał z
mieczem nad głową jego. Opodal od tego widzieli znowu w obłoku błękitnym ogród
zielony, barzo piękny, we środku którego napisane były wielkiemi złotemi literami
te słowa: Salvator mundi, które Węgrowie z tej piechoty, po łacinie umiejący,
że realiter czytali, przysięgą tego potwierdzali.
Cuda zaiste, cuda. Trochę strach się bać, jakim to trunkiem
musiała się raczyć owa piechota stojąca na straży…
Dobry węgrzyn, nie jest zły ;)
OdpowiedzUsuń