Korzystając że w moje ręce wpadło dzisiaj najnowsze wydanie Pamiętników wojny moskiewskiej Reinholda
Heidensteina (wielkie dzięki Michale!) pozwolę sobie coś z tego wynotować. Nasz
kronikarz pozostawił oto piękny opisów Kozaków dońskich (aczkolwiek mogą to też
być kozacy grodowi – nie jest to do końca jasne) którzy mieli u boku armii moskiewskiej
bronić Pskowa przed wojskami Batorego:
Mieli oni swoim
zwyczajem urywać rozproszone oddziałki i polować na zdobycz. Bez zbroi, tylko w
szaty na słotę i zimno jako tako odziani, z szablą i spisą, po większej jednak
części rusznic już używając, są oni jedyni do tego rodzaju wojny. Drobny
oddziałek obskoczyć, urwać, przeprawę, okolicę, położenie nieprzyjaciele
zbadać, rzeki w czółnach albo na kłodach przebywać, przez lasy wreszcie choćby
najgęstsze i okolice bezdrożne się przedzierać – oto właściwy ich żywioł, a
usposabia ich do tego lekkie uzbrojenie, wytrzymałość na trudy, głód i
pragnienie, a osobliwie niesłychana w tym kierunku nabyta wprawa. Pod tym
względem żadne inne wojsko z nimi się mierzyć nie może.
Zaiste rzadka to laurka wystawiona przeciwnikowi. Takie
mistrzostwo „małej wojny” faktycznie wskazywałoby że chodzi o Dońców, którzy
odznaczali się w tym podobną wprawą jak Zaporożcy. Co prawda spotkałem się z
interpretacją, że mogą to być kozacy grodowi, w świetle powyższego opisu wydaje
mi się to jednak mniej prawdopodobne.
I weź tu człeku bądź mądry i rzetelnie przedstaw taki oddział w wargamingu... :(
OdpowiedzUsuń