niedziela, 19 marca 2017

Shangri-La ukryte w polskich lasach


[fotka jak zwykle w przypadku tematów o chłopach zagrabiona z Facebookowej strony 'Projektu Chłop']
Wracamy do pamiętnika pana Jana Floriana Drobysza Tuszyńskiego, tym razem będziemy mu towarzyszyć na leżach zimowych z przełomu 1674 i 1675 roku. Chorągiew w której służył dostała kwatery w miejscowościach Supronów i Miedziaków[1], które określił jako potężne dwie wsi, w lasach między Winnicą i Chmielnikiem.  Opis owych miejsc jest bardzo ciekawy, miały one bowiem bez żadnego szwanku przetrwać poprzednie najazdy tatarskie, stanowiąc teraz idealne kwatery dla żołnierzy:
(…) gdzieśmy w dostatku zbóż, sian i wszelkich żywności tak wielką obfitość mieli, prawie nad wszystko wojsko. Ten zaś Supronów i Miziaków w tak się lasach zarąbali, że wały z drzewa porobili, ulice, przecznice, ryteraty[2]. Przez kilkadziesiąt lat tak to pozarastało, gdyby trzech chanów z takiemi wojskami jak ten jeden jest przyszło, toby ich tam nie dobyli. Lasy okrutnie na kilka mil wielkie, a w pośrodku lasów pola do siana powyrabiali; młyny, sadzawki, winnice, browary, pasieki, mają nadto sady kosztowne i wielkie, różnych rodzajów owoców znajdzie tam i tak chłop rok do roku z lasa może nie wychodzić, bo ma wielką obfitość wszystkiego do pożywienia. Nadto było owiec, bydeł stad niezliczona rzecz. Tam mają kosztownie pobudowane cerkwie, monastyry. Czasem orda zimuje w polach koło tych lasów, przez kilka niedziel kryjąc się po dołach, czatując na chłopów, ale im nigdy nic nie uczynią.





[1] Którego nazwę autor pamiętnika podaje jako Miziaków.
[2] Barykady, przeszkody. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz