Zawsze jest mi miło trafić w źródłach z epoki na pochwałę
mojej ukochanej rajtarii: czy to koronnej czy to litewskiej. Dzisiaj zapisek
dotyczący kampanii pskowskiej Stefana Batorego z 1581 roku. Co prawda roty
rajtarskie są tam określane – przez Henryka Kotarskiego – jako arkabuzeria,
niemniej jednak w tym przypadku wydaje się, że przynajmniej część tych chorągwi
bliżej było jednak do rajtarii (albo po prostu zastosowano nazwę wymiennie). Z
6 chorągwi określanych jako ‘arkabuzeria’ w opracowania autorstwa Kotarskiego,
3 składały się z zaciężnych Niemców (Gostyńskiego, Sobockiego i Farensbacha), 1
z Kurlandczyków (Butlera) i 1 ze szlachty inflanckiej (Korffa). Nie zdziwiłbym
się, gdyby i ostatnia rota – Bielawskiego – także składała się z żołnierzy
niemieckich. Cytowałem zresztą już
kiedyś opis roty Sobockiego z tej kampanii, gdzie opisana była ona jako koczwarterzy.
Właśnie o tej chorągwi chciałbym dzisiaj napisać. Tak oto
sekretarz królewski, Jan Piotrowski, miał opisać działania tego oddziału.
Ciekawostka – Piotrowski nazywa żołnierzy Sobockiego rajtarami, tak samo
zresztą jak i w przypadku innych roty arkabuzerii:
[28 sierpnia 1581 roku] Tymczasem,
czekając na ruszenie, Sobocki nasz 4 Moskwicinów strzelców przywiódł do P.
Hetmana[1], których
dopieruczko pod miastem jego rajtarowie porwali. Gdy szły węgierskie wozy[2]
naprzód ku miejscu obozowi, wypadli z miasta, chcąc uderzyć na nie: rajtarowie,
co przy Węgrach zawsze stoją, wypadli na nie, dwu albo trzech zabili, drugich
poranili, a tych porwali; jest też kilka rannych rajtarów niebezpiecznie.
Królowi miła ta Sobockiego posłużka i mają ci tu rajtarowie imię dobre.
Co ciekawe, przy chorągwi walczył także ochotnik ze Śląska,
Hans von Reder, który przybył do wojska z kilkukonnym pocztem rajtarskim. Przyjachał Królowi służyć i przypatrować
się. Pieniędzy ani niczego nie bierze. Stawał w tej potyczce na tyle
dobrze, że został zaproszony na obiad do Zamoyskiego. Wraz z nim zaproszono
porucznika chorągwi Sobockiego i – tu ciekawostka – kilku pacholików jegoż[3],
tych co w tejże onej potrzebie byli. By okazać im wdzięczność Batorego,
Zamoyski nagrodził śląskiego szlachcica łańcuchem wartym 200 czerwonych
złotych. Trafiło się i rajtarom Sobockiego: porucznik otrzymał w papierze 100 abo złotych abo talerów, onym
też pachołkom dwiema po kilkadziesiąt złotych także w papierze.
Wypadałoby się kiedyś zająć dokładniej działaniami rajtarii
i arkabuzerii za czasów Batorego, oj wypadałoby: źródła są, materiału sporo,
tylko czasu nie ma…