wtorek, 3 lutego 2015

W jakiej kto sukni służyć chce, w takiej sukni niech służy


Jeden z moich ulubionych XVII-wiecznych hetmanów – Krzysztof II Radziwiłł – miał (nie)przyjemność kilkakrotnego potykania się ze Szwedami, widział więc potrzebę rozwijania formacji pieszych. Poniżej zamieszczam jego pomysły dotyczące tworzenia i szkolenia piechoty na modłę cudzoziemską – leniwy dzisiaj jestem i nie chce mi się przepisywać. Hetman miał pod swoją komendą w Inflantach różnych cudzoziemców: Szkotów, Irlandczyków, Anglików, Francuzów i Niemców; w piechocie chciał jednak szkolić lokalną kadrę, zdając sobie sprawę, że oficerowie i podoficerowie stanowią „kręgosłup” jednostek.  Bardzo ciekawy jest punkt 5, gdzie Radziwiłł sugerował – dopóki nie wyszkoli się odpowiedniej ilości lokalnych żołnierzy – by kompanie składały się z 2/3 z Polaków i Litwinów, a w 1/3 z obcokrajowców niemieckiego albo inszego cudzoziemskiego. Punkt 6 to coś przyjemnego dla znajomych pludraków od rekonstrukcji historycznej: w jakiej kto sukni służyć chce, w takiej sukni niech służy. W punkcie 7 hetman zaznacza, że muszkiety niderlandzkie i ręczną broń cudzoziemcy powinny mieć własną, skarb państwa ma im tylko dostarczać prochu i kul.  Radziwiłł – zapewne głównie pod wpływem doświadczeń z kampanii 1621 i 1622 roku – sugerował też, że chorągiew (kompania) piechoty nie powinna liczyć więcej niż 200 ludzi, miało to ułatwić zarówno musztrę jak i dowodzenie oddziałem. Faktycznie w 1635 roku w armii wystawionej przeciw Szwedom na 13 rot piechoty cudzoziemskiej w armii litewskiej aż 12 liczyło po 200 porcji, tylko jedna miała 400 porcji. Podobnie w dragonii: jedna kompania liczyła 200, jedna 120 a cztery po 100 porcji. Zachęcam do lektury całego pomysłu hetmańskiego, rzecz to bardzo ciekawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz