Tomasz Rejf (pozdrawiam) wrzucił u siebie na blogu wpis o przedarciu się piechoty litewskiej do Smoleńska. Zdarzenie to miało miejsce 26
marca 1633 roku, a ja chciałbym dopisać krótki epilog do Tomaszowego wpisu.
Zastanawiałem się, gdzie Dariusz Kupisz (autor HBka o wojnie
smoleńskiej) znalazł nazwy tych 4 chorągwi, które weszły do Smoleńska? 3 z nich
były obecne na popisie wojska Radziwiłła 26 lutego 1633 roku, ale stany miały
raczej nieciekawe:
- rota Abrahama Rudzkiego: 81 ludzi
- rota Zakrzewskiego: 98 ludzi
- rota Stanisława Wołkanowskiego: 181 ludzi
Czyli w tych 3 rotach razem 360 ludzi. Czwarta rota, owego
tajemniczego Dyniego, nie była obecna na popisie, a musiałaby liczyć 240 ludzi,
by zamknęła nam się liczbą 600. Znajdujemy ją wśród spisu ‘Rycerstwa
nowo zaciągnionego za listami JKMci…’ i
jest to oddział liczący 200 ludzi, zaliczony – co ciekawe – do piechoty
cudzoziemskiej. Także nieco do 600 jeszcze brakuje. Być może oddziały zostały
zasilone dodatkowymi żołnierzami wydzielonymi z pozostałych jednostek?
Według Wacława Lipińskiego – który jak mało który historyk przyjrzał
się wydarzeniom tego konfliktu - całą piechotą dowodził ‘doświadczony oficer
Herbach’, na liście nie ma też roty Rudzkiego, zamiast niej jest Rojeckiego. Informacje
te wziął z Relacji wojny moskiewskiej… czyli
raportu Krzysztofa II Radziwiłła, złożonego 28 lipca 1634 roku na sejmie.
Hetman opisał odsieczową piechotę następująco: sześćset piechoty p. Tomasza Dyniego, p. Wołkanowskiego, p. Rojeckiego,
p. Zakrzewskiego, nad którymi był odemnie przełożony p. Hernbach.
Wydaje mi się, że owym ‘Dynim’ był Thomas Dewey (Tomasz
Dewey/Divi), który służył już od 1622 roku pod komendą Krzysztofa II Radziwiłła
i należał do jego klienteli wojskowej. Jako kapitan dowodzący chorągwią pieszą niemiecką przyjmował
potem kapitulację wojsk Szeina, a w 1635 roku stał na czele 200-osobowej roty
piechoty niemieckiej – znów pod komendą Krzysztofa II Radziwiłła.
Co do Herbacha/Hernbacha, tej postaci niestety nie udało mi
się zidentyfikować. Kilka lat wcześniej wśród oficerów cudzoziemskich
szkolących wybrańców Radziwiłła możemy – obok ówczesnego porucznika Deweya – znaleźć
sierżanta Hermana, to jednak raczej wątły trop. Mimo wszystko wydaje mi się
prawdopodobne, że hetman wysłał na czele oddziału idącego w tak ważnej misji
zaufanego oficera, najlepiej spośród swoich klientów właśnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz