piątek, 11 grudnia 2015

Kącik polemiki - odsłona I


Bardzo mnie cieszy, gdy polscy historycy – zwłaszcza młodego pokolenia – coraz częściej zajmują się wojną o ujście Wisły 1626-1629. Pojawiają się książki i artykuły na ten temat, staram się nie bieżąco czytać te prace, bo konflikt ten należy do moich ulubionych. Pozwolę więc sobie od czasu do czasu na polemikę z tymi publikacjami, kto wie, może nawet uda się zachęcić samych autorów do dyskusji?

Dziś zajmiemy się artykułem p. Arkadiusza Bożejewicza z UMK w Toruniu[1], zatytułowanym Próba zdobycia Torunia 16-18 lutego 1629 roku, opublikowanym w ramach IV tomu Studiów nad staropolską sztuką wojenną[2]. Temat interesujący, schematy krótkotrwałego oblężenia – przygotowane przez p. Marcina Sobiecha – bardzo ładne, tylko z niektórymi stwierdzeniami autora nie bardzo mogę się zgodzić. Miałem przyjemność zapoznać się z tym artykułem w jego ‘wstępnej wersji’ i przekazać redaktorowi[3] kilka uwag, zwłaszcza co do armii szwedzkiej. Jak widzę zostały one uwzględnione w wersji, która ukazała się drukiem, poniżej więc kilka dodatkowych przemyśleń do tego artykułu...

I. P. Bożejewicz[4] upiera się, by zawyżyć liczebność oddziałów szwedzkich maszerujących na Górzno. Opierając się na bardzo słabych przesłankach, podaje liczebność zgrupowania jako 7500. Odrzuca tu opublikowaną z Sveriges Krig listę z korespondencji Oxenstierny, motywując to faktem, że kanclerz pisał swój list 5 dni po bitwie i miał jakoby uwzględniać straty spod Górzna. Przypomnę – liczebność armii Wrangla według Oxenstierny to 2416 żołnierzy piechoty[5], 3400 jazdy i 200 dragonów. Autor opierając się na kronice Hoppego podaje natomiast 7500, dodatkowo posiłkując się ODB ze zbiorów Krigsarkivet. Tyle tylko, że ODB nie wymienia liczebności jazdy, a tylko ilość kornetów (47), więc nie może być użyte jako źródło potwierdzające ilość żołnierzy. Hoppe niestety nie jest zawsze wiarygodny w kwestii liczebności sił szwedzkich więc dziwi bezkrytyczne podejście do jego informacji. Oxenstierna, zdając królowi raport z przebiegu działań, miał chyba jednak o wiele lepsze informacje o składzie zgrupowania i jego liczebności w momencie wyruszenia na kampanię. Obawiam się, że autor nie bardzo orientuje się w specyfice armii szwedzkiej tej wojny, stąd jego stwierdzenie, o nierównomiernej liczbie żołnierzy piechoty w grupach muszkieterskich. Gdyby tylko zerknął kilka stron dalej w tym samym tomie SK[6] zobaczyłby, jak Szwedzi formowali skwadrony piechoty do armii Wrangla, wybierając wojaków z 9 regimentów i starając się z nich złożyć w miarę tej samej wielkości (400-osobowe) pododdziały. Nie udało się osiągnąć zakładanego stanu w każdym skwadronie, bo też piechota szwedzka mocno ucierpiała w kampanii 1628 roku, poniosła też – jak co roku – spore straty w czasie zimowania. Należało też pozostawić wielu żołnierzy w garnizonach, stąd i niepełne składy skwadronów jeszcze przed bitwą pod Górznem. Okrągłe liczby w większości skwadronów i kompanii jazdy powinny wręcz być dla autora wskazówką, że to stan z początku operacji. Widać jednak że wyciągnął z tych materiałów zupełnie odrębny wniosek. Zabrakło tu także nawiązania do bardzo ciekawego źródła, jakim jest wydana w języku francuskim relacja kampanii: Jaumàl des opérations des Suédois depuis 1629 le 25 janvier (4 février N. S.) jusu’au 8 février(18février N. S.) 1629.  Można tam dokładnie zapoznać się ze sposobem formowania zgrupowania, padają tam też liczby dotyczące muszkieterów którzy mieli zostać delegowani z poszczególnych regimentów. Co ciekawe, autor używa go do opisu samych walk o Toruń, oznacza to więc że miał do niego dostęp.

II. Biogram Zachariasa Pauli – w latach 1626 dowodził zaledwie jedną kompanią rajtarii szwedzkiej (krajowej), dopiero w 1627 roku (wciąż piastując komendę nad ową kompanią) dowodził też 4-kompanijnym skwadronem krajowym, a także dochrapał się kompanii zaciężnej. W czasie wojny z Rzplitą nigdy nie dowodził ‘szwadronem złożonym z 6-8 kompanii’, bo jazda krajowa nie funkcjonowała wtedy jeszcze w takich strukturach regimentowych.

III. Kwestia nazewnictwa: albo piszemy Żółty Regiment piechoty albo Regiment Nadworny[7], nie istnieje jednak zastosowana w artykule forma Żółty Regiment Gwardii.

IV.  Kwestia polskiego garnizony Torunia: nie bardzo rozumiem, dlaczego autor snuje rozważania na temat możliwego udziału oddziałów koronnych w obronie miasta. Próba identyfikacji Fryderyka Rossa z kapitanem von Rosenem jest bardzo dziwna, do tego autor błędnie odczytał w mojej książce skrót P. (Pan) jako Pułkownik – taką rangę w owym regimencie miał tylko Gustav Sparre. Żaden ze znanych mi dokumentów źródłowych, opisujących garnizony polskie w czasie tej wojny nie wspomina o delegowaniu oddziałów do Torunia. W zbiorach Riksarkivet (Extranea Polen 80) odnajdujemy komput wojsk koronnych z 1629 roku[8], w którym możemy znaleźć miejsca stacjonowania piechoty Koniecpolskiego: nie ma tam jednak Torunia. Jak najbardziej słuszna wydaje się hipoteza, że miasta broniły oddziały najęte przez samych Torunian. Przypominam też, że po ataku miasto wyprosiło od Gdańska przysłanie  kompanii piechoty kapitana Hambrucha, zintensyfikowano też szkolenie tak mieszczan jak i żołnierzy miejskich.

V. Biogram Gustava Sparre: autor zapomina, że początkowo oficer ten miał wystawić w 1626 roku regiment złożony z 600 żołnierzy, na który wziął zresztą ze skarbu zaliczkę. Oddział ten jednak nigdy nie ujrzał światła dziennego, a Sparre otrzymał list przypowiedni na regiment złożony z 3000 żołnierzy. Nie doszło jednak, jak pisze autor, do fuzji tej jednostki z ‘pułkiem pieszym M. E. Denhoffa’, miast tego to Sparre przejął od Denhoffa komendę jego regimentu i wtedy właśnie doszło do wspomnianej scysji z Judyckim.

Mam nadzieję, że autor nie odbierze tego jako wrednej krytyki, a raczej jako zachętę do dalszych badań i studiowania tego jakże ciekawego konfliktu. Zapraszam także do komentowania, jeżeli nie na blogu to i na maila: kadrinazi[at]gmail.com




[1] Czyli mojej Alma Mater…
[2] Nakładem wydawnictwa NapoleonV, praca ukazała się w tym roku.
[3] Ukłony dla dra Zbigniewa Hunderta (dzięki Zbyszku!).
[4] Dalej będę używał określenia autor.
[5] Bez pikinierów, którzy w wyprawie nie brali udziału.
[6] Str. 442.
[7] W domyśle: gwardii.
[8] Nie ma on tytułu i o ile mi wiadomo nie został nigdy jeszcze w Polsce opublikowany. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz