Nieopłacone wojsko z wojny chocimskiej 1621 roku zawiązało
konfederację, domagając się zaległego żołdu. Ten wypłacono dopiero w sierpniu
1622 roku, była to – bagatela – suma 1 654 048 złotych. Na czele owej
konfederacji wojskowej stanął Aleksander Kowenicki, niestety nie udało mi się
znaleźć żadnych informacji o owym wojaku. Albrycht Stanisław Radziwiłł tak oto
opisał niechlubny los marszałka buntowników:
Marszałek ich widać
miał stosunki z diabłem i zachorowawszy, udał się do oo. Franciszkanów do
Samborza. Leczono go różnemi lekarstwami duchownemi, wszakże diabeł odgrażał
się, że mu pewnie szyję złamie. Lecz ponieważ co dzień od braci strzeżony, myślał,
że się już od niebezpieczeństwa uwolnił. Razu jednego, gdy w łaźni klasztornej
zrzucił koszulę i z dozwolenia boskiego razem relikwie, które nosił, z szyi
spadły, przybył szatan i rzekłszy te słowa: „Wszak powiedziałem ci Aleksandrze,
że cię zabiję”, skręcił mu szyje. Potem nastąpiły błyskawice i pioruny i na
folwarku za miastem, gdzie były stajnie, kilkoro koni piorun zabił.
Uwielbiam takie historie, można od razu rozpisywać przygodę
do sesji ‘Dzikich Pól’.
fantazje obywatele RON mieli wspaniala,ale religijnosci mozna im zazdroscic.
OdpowiedzUsuńOkreślenie 'pozazdrościć' jest zdecydowanie dyskusyjne i zależy wyłącznie od osobistych preferencji :)
Usuń