W 1630 roku Aleksander Piaseczyński[1]
został wysłany przez Zygmunta III z poselstwem do Murada IV[2],
sułtana tureckiego. Polak został po
drodze przyjęty przez gubernatora Oczakowa, Murtaza (Mortaza) baszę, który miał
być bardzo przychylnie nastawiony do kwestii otwartych mediacji dotyczących
problemów z najazdami kozackimi i tatarskimi. Piaseczyński pozostawił bardzo
ciekawy opis ćwiczeń wojaków tureckich, który to chciałbym dzisiaj przedstawić:
Z południa posłał
Mortaza do mnie, prosząc, abym mu pomógł patrzyć na zabawy żołnierskie, które
jego rycerstwo przed nim i on sam z nimi mieć miał. Radem na to pozwoleł i
wsiadszy na koń do niegom jechał. Tam w pół obozu (który dość stał szeroki) na
przestronnym placu i on sam, i jego delizuriaci[3] z
kopią do pierścienia gonieli, z łuków, z rusznic plochoneza[4]
strzelali i insze, jako to oni zwykli, z arabskiej szkoły ćwiczenia wojenne
wyprawowali, a na ostatek spasabiając się do dzid z dzirytami, odprawowali swe
igrzyska.
Jak widać pograniczne oddziały tureckie nie stroniły nawet
od ćwiczenia w użyciu broni palnej, zapewne pod ‘dobrym’ wpływem doświadczeń
polskich i moskiewskich. To ciekawie
kontrastuje z wcześniejszymi opisami sipahów, którzy nie chcieli mieć nic do
czynienia z ‘brudną’ bronią tego typu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz