wtorek, 1 września 2015

Kadrinazi radzi i odradza - cz. II


Ech, ciężki mam tym razem orzech do zgryzienia, bo z jednej strony mam do opisywanej książki pewien sentyment, z drugiej jednak strony jako kanapowy historyk[1] zdaję sobie sprawę z rzeczywistej wartości owego tomu. W 2006 roku, mało co jeszcze orientując się w realiach XVII-wiecznej wojskowości, nabyłem sobie pracę Pawła Skworody Hammerstein 1627, wydaną w serii Historycznych Bitew wydawnictwa Bellona. Wtedy była to dla mnie lektura niezwykle wciągająca, w dużym stopniu wpłynęła na moje zainteresowanie się wojną o ujście Wisły. Wiele lat później – a przy okazji wiele źródeł i opracowań później – moje podejście do tej książki jest zgoła inne. Już sam tytuł jest mocno mylący, winien bowiem brzmieć Gniew 1626-Hammerstein 1627, co nie dziwi, jeżeli się zważy, że autor dokonał tu de facto kompilacji dwóch artykułów autorstwa Jerzego Teodorczyka, dotyczących tych właśnie bitew. Wystarczy zresztą porównać teksty artykułów i niniejszej książki, w Hammerstein 1627 mamy cały ciąg przypisów odnoszących się li i jedynie do prac J. Teodorczyka. A te, jak wiemy, nie przetrwały próby czasu – kilku badaczy tego okresu[2] obaliło wiele  tez autorstwa J. Teodorczyka, tak dotyczących wniosków które wyciągnął z badania źródeł jaki  błędnie przepisał z opracowań (sic!). W pracy p. Skworody niestety nie znajdziemy żadnych polemik czy prób autorskiej analizy,  a tylko żmudną robotę kopisty-kompilatora. Swoją drogą ciekawe że redaktorzy Bellony tak to przepuścili, może nie znali artykułów J. Teodorczyka?
Niezwykle smutno wygląda sprawa bibliografii: możemy tam znaleźć zaledwie 21 pozycji źródłowych z epoki, w tym żadnych źródeł szwedzkich.  Niby lepiej sprawa wygląda z opracowaniami, których jest sporo, acz można tam znaleźć perełki jak obecność I tomu dodatków do Sveriges Krig, dotyczącego wojen Szwecji na morzu, za to brak właściwego II tomu tego dzieła, dotyczącego Polska Kriget, czyli właśnie wojen z Rzplitą w interesującym nas okresie. Bardzo to dziwne…
Na plus można to zaliczyć mapki (w tekście znajdziemy cztery), zwłaszcza dwie ukazujące działania w Prusach – łatwiej można się połapać kto, gdzie i dlaczego.
Ilustracje to standard dla HBków o XVII wieku,  czyli głównie luźny wybór  z pracy płk. Gembarzewskiego. Są tam takie perełki jak dragoni w stroju polskim[3] czy mój ‘ulubiony’ arkabuzer konny, nijak się mający do arkabuzerii koronnej w tym okresie. Generalnie można by sobie darować owe ilustracje i książka nic by na tym nie utraciła.
W mojej prywatnej opinii o wiele lepiej zaopatrzyć się w obydwa artykuły J. Teodorczyka, w których i źródeł jest więcej a i czyta się je o wiele przyjemniej. Hammerstein 1627 można potraktować co najwyżej jako lekką i wstępną lekturę dotyczącą działań z 1626 i 1627 roku, historii jednak bym się z niej nie radził uczyć.
Końcowa ocena [według rankingu:  trzeba mieć -  można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to sentymentalne lepiej odpuścić.




[1] Czyli badacz zajmujący się danym zagadnieniem bez wychodzenia z domu…
[2] Włącznie z niżej podpisanym, a co sobie będę żałował tytulatury.
[3] Podpowiem – dragoni Koniecpolskiego tak nie wyglądali. 

6 komentarzy:

  1. Proszę o więcej takich artykułów. I nie ograniczaj się tylko do jednego okresu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie tylko ten okres interesuje, więc trudno żeby pisał o czymś innym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Please do not post link to illegal copies of the books!

      Usuń
  4. Ja się swojego niedawno pozbyłem :)

    OdpowiedzUsuń