Wojskowość europejska XVI-XVIII wieku [dużo], wargaming historyczny [odrobinę], a także co tam mi jeszcze przyjdzie do głowy...
piątek, 28 sierpnia 2020
Na zakup koni dobrych
piątek, 21 sierpnia 2020
Kobiety ormiańskie wpół go porwały
czwartek, 13 sierpnia 2020
Biadaż tej zarozumiałości, biada owej bezmyślności!
niedziela, 9 sierpnia 2020
Bernard M. D. – gawęda o Kozakach
Bardzo dawno nie było na blogu żadnych zapisków Irlandczyka o Rzplitej. Zobaczmy więc co napisał o Kozakach, ich zwyczajach i sposobie wojowania. Pamiętajmy jednocześnie, że rzecz spisywana była za panowania Jana III Sobieskiego, warto to więc umiejscowić w czasie:
Głównym zajęciem kozaków jest wojaczka i choć walczą głównie konno, jednak czasami zsiadają z koni, by pełnić służbę pieszo. Zadziwiająca jest ich wytrzymałość na trudy wojny, są w stanie żyć właściwie bez niczego. Zwykle zadowalają się rodzajem czarnego ciasta, które jedzą z czosnkiem i cebulą. Z wielką zręcznością posługują się arkebuzami i łukami, używają również szabel. Nie znają prawie żadnych luksusów, niezmiernie kochają jedynie akwawitę, którą mieszają z miodem i często się upijają. Są wśród nich rzemieślnicy wszelkich specjalności. Kobiety zajmują się głównie przędzeniem lnu i wełny. Chłopi znają doskonale różne sposoby uprawy roli, a wszyscy są dość wprawni w warzeniu piwa, przygotowywaniu miodu pitnego, akwawity itd. Większość z nich, bez względu na wiek, płeć czy kondycję, zwykle stara się prześcignąć innych w piciu i hulance, i sądzę, że nie ma w świecie chrześcijan, którzy są bardziej beztroscy i niedbali, choć z natury są przecież zdolni do wielu rzeczy. Kiedy stoją na polu naprzeciw wrogów, zawsze są całkowicie trzeźwi. Kozacy najodważniej walczą w taborach, które są rodzajem wozów używanych specjalnie w tym celu. Nie gorsi są również na morzu. Konni są niewiele warci: dwustu Polaków mogłoby łatwo przepędzić dwa tysiące ich najlepszych wojskowych, jednak ich piechota wytrwa w najgorszych warunkach. Kiedy dostrzegą na morzu statek, który zamierzają przejąć, pozostają w ukryciu ze swymi łodziami prawie do północy i wtedy bardzo szybko podpływają, otaczają go i łatwo biorą z zaskoczenia. Kiedy przeładują cały ładunek, zwykle zatapiają statek, ponieważ nie są w stanie go przetransportowaćpiątek, 7 sierpnia 2020
I kryją się do swych jam
Charles Ogier,
wizytując w 1635 roku, wciąż widział tam rozliczne ślady zakończonej sześć lat
wcześniej wojny. Poniżej fragmenty dotyczący spalonego w 1628 roku przez
Szwedów Łasina (Lessen), dobrze pokazujący jak ogromną traumą dla ludności w
Prusach była wojna o ujście Wisły.
Przejeżdżaliśmy przez miasto Radzyn, pięknie
położone, choć spalone i zniszczone przez Szwedów. Stąd przybyliśmy do miast
Łasin, również przez Szwedów zburzonego. Widok tych ruin sprawiał wrażenie
smutne i zarazem straszne. Przykro było oglądać ludzi świadomych , że jeszcze
przed kilkoma laty byli obywatelami kwitnącego miasta, a teraz żyją
zagrzebawszy się w zwaliska i nory swych własnych domów. Gdy tylko dostrzega
obcych ludzi, natychmiast ogarnia ich strach: rzucają się do ucieczki i kryją
się do swych jam, jakby ci, których ujrzeli, musieli być zawsze Szwedami lub
wilkami.