Czasami przedbitewne harce czy starcia podjazdów okazywały
się imprezą nader krwawą. W dzisiejszym wpisie taka oto nader nieprzyjemna
sytuacja z 12 września 1691 roku. W rolach głównych Wacław Iskra, porucznik
chorągwi husarskiej Kazimierza Ludwika Bielińskiego, kilku towarzyszy oraz
mrowie ordy tatarskiej.
(…) ochoczo skoczył p.
Iskra, porucznik jmp. oodkomorzego kor[onnego], samoszóst dwóch zbiwszy
Tatarów, i drugi towarzysz, Bielecki, jm. ks. biskupa chełmińskiego, od ordy majaczący
occubuerunt[1],
osobliwie p. Iskra, gdy położył tych Tatarów, ogień wydał, dzidą tedy dwa razy
pchnięty, ręka ucięta, salwowany trochę od towarzysza swego, p. Jabłońskiego,
ale natarłszy na niego orda uprowadzić nie mógł, porwany od Tatarów dobity
został na drugiej stronie przeprawy, głowę mu ucięto i serce wyrżnięto, kadłub
tylko na placu zostawiwszy. Posiłku żadnego nie miał, lubo przednia straż
niedaleko była i różne towarzystwo junacznie bokiem jadące.
Następnego dnia doszło do większego starcia wojsk Sobieskiego
z ordą, ale o tym już przy innej okazji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz