W dzisiejszym
wpisie wracamy do Prus w czasie wojny ze Szwedami 1626-1629. W 1627 roku pod
Gdańskiem miał umrzeć jeden z oficerów służących w armii Koniecpolskiego –
Mikołaj Małyński. Dowodził on 150-konną chorągwią jazdy kozackiej, wchodzącą od
1626 roku w skład wojsk kwarcianych. Małyński pozostawił po sobie testament,
którego fragmenty przytoczył Władysław Łoziński w swoim Prawem i lewem. Na samym końcu tegoż testamentu znalazła się tak
zwana waleta, czyli pożegnanie z ojczyzną i towarzyszami broni, a także z
hetmanem Koniecpolskim. Pozwolę sobie zacytować ten wycinek, bo to rzecz nader
ciekawa i ładnie napisana:
Żegnam cię ojczyzno moja miła, dla której Bogu
wiadome i ludziom są prace życzliwe moje a z miłości, co i teraz ta ostatnia
usługa moja wiernie świadczyła. Ale tu
na koniec z żałością przychodzi pożegnanie moje z wami, bracia i mili
towarzysze, z którymi żyć i umierać miło mi było… W jedności z innymi kolegami
moimi, sługami twoimi, którzy od ojczyzny do obrony są wezwani, Ciebie jako
głowę, cny hetmanie, powtóre żegnam, życząc Ci wespół z rycerstwem Twojem od
Boga błogosławieństwa onego z nieprzyjaciół wszelakich, które niegdy Bóg dawał
hetmanom swoim ulubionym i wybranym, Jozuemu, Gedeonowi, Jonacie i mężnemu
Dawidowi, aby sława Twoja nie czarnolejącem piórem ale złotem opisana i z serc
ludzkich na wieki nie była wymazana.