Epizod z początku
grudnia 1653 roku, z jednej z najgorzej przeprowadzonych operacji XVII-wiecznej
armii polskiej czyli kampanii żwanieckiej. Autor Diarusza obozowego tak oto opisywał niedole wojska:
Wałów dokopać kazano, które in circuitu blisko
male biorą. Ziemia zmarzła, siekierami niebożęta żołdacy i pacholikowie rąbać
musieli i tak przez się twardą i skalistą. Głód się tego dnia w obozie wielki
zajmować począł, owsa ani chleba dostać nie możono, nie tylko żołdacy, ale
pacholikowie, ba i dragonie. Towarzystwo ścierw jeść musieli. Za Dniestr
przejeżdżać nie śmiano dla ordy, o której przeprawieniu się słychać było (…).
Powracali za Dniestrzu pacholikowie posieczeni, udawając, że od ordy, ale im
nie dowierzano rozumiejąc, że to opryszkowe albo Wołosza robiła, która siła
naszych czeladzi łowiła zawsze.
Swoją drogą
bardzo ciekawa hierarchia armii: piechota cudzoziemska (żołdacy), pocztowi
(pacholikowie) i nieco nad nimi dragonia. No i ci jedzący ścierwo towarzysze.
"nieco nad nimi dragonia"
OdpowiedzUsuńBo tam szlachta gołota często była szeregowcami
Bez dokładniejszego badania rolli popisowych i dokumentów źródłowych nie ryzkowałbym tezy że 'często'.
UsuńNo tak - oczywiście masz rację. Ale nie były to tylko jednostki. Wysłałem Ci kiedyś pracę gdzie byli wyszczególnieni polegli dragoni z jednego z regimentów - już nie pamiętam jakiego. Nazwiska "szlacheckie" były na tej liście nader często. Generalnie masz rację że to mógłby być dobry temat na jakąś pracę naukową: "Uboga szlachta w regimentach dragońskich doby Wazów" :-)
Usuńpozdr,