środa, 11 lipca 2018

Ej tego czerwonego ratujcie!



Ciekawostka z okresu wojny smoleńskiej, w roli głównej Adam Przedbór Koniecpolski[1], służący w randze chorążego w regimencie piechoty cudzoziemskiej Eliasza Arciszewskiego.  O XVII-wiecznym chorążym który by, nawet w nagłym wypadku, niósł dwa sztandary, jeszcze nie słyszałem – jakie to interesujące odrobiny można znaleźć w źródłach. Ciekawe czy królewska wzmianka o 'czerwonym' ma oznaczać strój oficera czy barwę chorągwi? Ilustracja powyżej oczywiście nie ma nic wspólnego ze Smoleńskiem, ale taki ten pobitewny łupieżca ze sztandarem śliczny, że musiałem go tu dodać. Oddajmy głos panu ojcu, niech się pochwali walecznym synem:

Adam, któregom w piętnastym roku do Niderlandu wy­prawił i tam służył, na elekciję króla Władysława powrócił, acz bez woli mojej i jmci pana krakowskiego, nie zaznał łaski naszej. W Gdańsku był dotąd aż Heliasz Arciszewski zbierał się do Moskwy, (r. 1633) onego też za skrytą wolą pana kra­kowskiego i moją zaciągnął, i nosił chorągiew u niego. W oczach króla jmci Władysława, gdy się u mostu pewnego z Moskwą pułk Arciszewskiego rozprawował, a tak że z 1200 ludzi tylko Arciszewskiemu zostało 500, lubo i Moskwy wiele poległo, on we wszystkim ogniu z chorągwią się uwijał, a drugę gdy chorążego zabito z kompanij pana Pacławskiego w tym regimencie, porwał i tak z dwiema się uwijał, aż za wskaza­niem króla jmci, (który rzekł: „Ej tego czerwonego ratujcie!") skoczył Jakub Madaliński z chorągwią[2] i wsparł Moskwę. Jedne chorągiew rzucił Adam konnemu, a z drugą między konnemi z owego razu oddalił się. Żołdacy potem kupili się do niego.


[1] Syn Zygmunta Stefana Koniecpolskiego, starosty będzińskiego.
[2] Chorągiew jazdy kozackiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz