sobota, 21 kwietnia 2018

Kołczan ze strzałami z działa ustrzelony



Kontynuujemy wpisy krótkie, acz ciekawe, dotyczące żołnierzy który udało się ujść z życiem z nader niebezpiecznych sytuacji bitewnych. Mieliśmy latającego husarza i hajduka który się kulom nie kłaniam, pora na coś interesującego z udziałem jazdy kozackiej. Przenieśmy się więc na koniec października 1625 roku na uroczysko Niedźwiedzie Łozy nieopodal Jeziora Kurukowego. Oddziały koronne Stanisława Koniecpolskiego toczyły tam zacięte walki z kozackimi powstańcami Marka Żmajły.

Na prawym skrzydle armii polskiej walczył prywatny pułk Tomasza Zamoyskiego, złożony z husarii, jazdy kozackiej i piechoty. W pewnym momencie walczący tu Polacy zostali zagrożeni przez pieszych ludzi, którzy na brzuchach się czołgali, zasadzki poczynili. Oprócz tego Kozacy wysłali trzystu konnych, którzy próbowali harcować pod polską flanką. Zamoyski wysłał na przeciwnika swoją jazdą kozacką, dowodzoną przez Stefana Chmieleckiego. Kontratak wsparł także sam hetman Koniecpolski, podsyłając chorągwie rotmistrzów Kruszyńskiego i Łąckiego, kozackie ale dobre. Uderzenie to zakończyło się pełnym sukcesem – odparto zarówno konnych Kozaków jak i rozbito leżącą w zasadzce piechotę, których goniąc siekli aż pod tabor. Kozacy gęstą palbą działek swych i inszej strzelby osłonili swoje rozbite oddziały. Polskie straty miały tu być bardzo niskie: nie zginął w tym razie nikt znaczny, tylko jeden pacholik, koni trzech ubito, postrzelonych była kilkadziesiąt.

To właśnie w czasie tego starcia jeden z oficerów miał bliskie spotkanie trzeciego stopnia z kozacką artylerią. Panu Łąckiemu rotmistrzowi z działa łęk z zadu u siodła, kołczan z strzałami i sztukę ferezji ustrzelono. Sam z łaski bożej cały i zdrowy został, mężnie i odważnie z chłopstwem poczynając. Kula pochodziła zapewne z jednego z lżejszych działek – mało prawdopodobne, żeby Kozacy mieli w swoim taborze jakieś cięższe wagomiary – niemniej jednak bez wątpienia była to przygoda którą rotmistrz zapamiętał do końca życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz