Husarz miał skrzydła, więc logiczne jest że mógł od czasu do
czasu latać. Ktoś powie, że teraz to już Kadrinazi pojechał, odbija mu na starość od tych
wszystkich książek i zacznie bajki i mity o husarii prawić... A jednak niekoniecznie, znalazłem bowiem przykład latającego
husarza, do tego spieszonego. Paweł Jan Sapieha, dobrze znany z okresu Potopu
gdzie dochrapał się buławy wielkiej litewskiej, zaczął swoją karierę militarną
w czasie wojny smoleńskiej. 24-letni młodzian był tam rotmistrzem 120-konnej
chorągwi husarskiej, walczącej pod Smoleńskiej i w czasie oblężenia Białej. To
właśnie w czasie tego drugiego starcia doszło do ‘latającego’ epizodu. Oddajmy
głos Kasprowi Niesieckiemu, który barwnie opisał to w swoim herbarzu:
Pod Białą potem na wał
szturmem idąc, z konia zsiadłszy i z całą kompanią swoją, ledwo życia nie
stracił, mina albowiem od Moskwy wyrzucona, wysoko go w kirysiu w górę
wyniosła, przecież go bez znacznego szwanku, znowu postawiła, ale ziemią i
prochem prawie go zarzuciwszy.
Być może chodzi o epizod z 9 maja 1634 roku, który miał
przynieść polsko-litewskim wojskom spore straty. Jak opisał to jeden z
kronikarzy:
[mina] jednych brełami
ziemie z ogniem zmieszanemi potłukła, drugich poopalała, trzecim nogi, ręce
połamała, a wszystkich tam będących ziemią tak przysypała, że się ledwo z niej
wygrzebli. Muszkiety żołdaków naszych, w lauffgrabach stojących, za zapaleniem
się samych od prochu i impetu obróciwszy się naszych strzelały i kilku zabiły.
Ci to żyli w "ciekawych czasach" ;)
OdpowiedzUsuń