Podczytywałem sobie znowu Pamiętniki ambasadora Ludwika XIV… autorstwa Huguesa de Terlon i
zdałem sobie sprawę, że nie przytoczyłem jeszcze na blogu jego krótkiego opisu
armii siedmiogrodzkiej. Jako że takie informacje dotyczące wojaków Jerzego II
Rakoczego są zawsze w cenie, pozwolę sobie więc teraz na krótki wypis, bo też
Francuz wystawił istną laurkę wojskom siedmiogrodzkim:
W trzecim dniu jazdy
zwiadowcy szwedzcy powracający o świcie zawiadomili, że spotkali sześć tysięcy
Kozaków wchodzących w skład przednich straży armii [siedmiogrodzko-kozackiej].
Składała się ona istotnie z sześćdziesięciu tysięcy ludzi: Siedmiogrodzian, Węgrów,
Kozaków, Mołdawian, Wołochów oraz z dwóch regimentów niemieckich[1], nie
licząc artylerii i wszystkich zapasów broni i żywności. Książę [Rakoczy] zabrał
nawet mąkę i sól na potrzeby własnego stołu. To wszystko znajdowało się w
wozach ciągnionych przez woły, które w razie potrzeby mogły posłużyć na
wyżywienie oddziałów. Jeźdźcy siedmiogrodzcy i niemal wszyscy inni byli
przepięknie odziani. Mieli wspaniałe, bogate kaftany, na czapkach zaś orle i
sokole pióropusze ozdobione szlachetnymi kamieniami. Dosiadali równie pięknych
koni, których uprząż była czysta jak odzienie.
W dalszej części tekstu znajdujemy interesującą wzmiankę
dotyczącą piechoty Rakoczego:
Król Szwecji ponaglał
księcia Rakoczego do zaopiekowania się Krakowem, należącym do niego zgodnie z
podziałem. Mógłby wówczas wycofać stamtąd swoje własne wojsko. Zarówno książkę,
jak i Kemeny Janos wykręcali się od tej propozycji, podając najróżniejsze
powody. Twierdzili, że ich piechota jest i tak zbyt słaba, aby jeszcze
uszczuplać o oddziały potrzebne do strzeżenia miasta. W dodatku ludzie ich nie
przywykli do obrony fortyfikacji.
Mam też przytyk do jakości roboty wykonanej przez
siedmiogrodzkich inżynierów:
Most w Zawichoście został
wykonany przez Szwedów z dość dużą starannością, czego nie można powiedzieć o
tym, który zbudowali Siedmiogrodzianie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz