Tym razem klimat niezbyt związany ze strzelaniem z
muszkietów czy machaniem szabelką, ale za to jaki przyjemny dla oka (znalezione w artykule na Historykon.pl). David
Rumsey Map Center z biblioteki Uniwersytetu Stanford udostępniło właśnie online
przepiękną mapę świata autorstwa Urbano Monte. To cudo, podzielone na 60 kart,
pochodzi z 1587 roku i – dzięki zdigitalizowaniu – można je wreszcie połączyć w
niesamowitą planisferę. Idealne na długie zimowe wieczory, a u mnie akurat pada
śnieg, więc mam co robić…
Wojskowość europejska XVI-XVIII wieku [dużo], wargaming historyczny [odrobinę], a także co tam mi jeszcze przyjdzie do głowy...
piątek, 29 grudnia 2017
wtorek, 26 grudnia 2017
Pan Rotmistrz aby skromnie a spokojnie zachowywał się
Dziś ciekawostka „biurowa”. Poniżej widzimy wzór listu
wyznaczającego leża dla oddziałów polskich, wracających w lutym 1582 roku z
wyprawy pskowskiej. Niektóre chorągwie zachowano w służbie, rozlokowując w
marcu 1582 roku 2000 jazdy w Inflantach. Kancelaria hetmana Jana Zamoyskiego
wydała w połowie marca w Rydze serię takich właśnie listów – stąd też mamy tu „okienka”
w które należało wpisać nazwiska rotmistrza, ilość koni dowodzonej przez niego
roty i miejsce gdzie oddział miał się zatrzymać. Znajdziemy tam też zalecenia dotyczące wydania wojsku żywności i paszy, ale i przestrogę dla oficerów jak mają zachowywać się ich żołnierze. Przetrwały cztery
blankiety, wszystkie podpisane przez hetmana i ozdobione jego pieczęcią. Swoją
drogą ciekawe, ile takich dokumentów wystawiono, że część niewykorzystanych
ostała się w archiwum.
Etykiety:
armia koronna,
Inflanty,
Jan Zamoyski,
wojna 1576-1582
poniedziałek, 18 grudnia 2017
Bitwa pod Pawią (malarz nieznany)
Przepiękny obraz (niestety nieznanego autora), ukazujący różne fazy bitwy pod Pawią w 1525 roku.
Obecnie w zbiorach Birmingham Museum of Art.
Etykiety:
lancknechci,
malarstwo,
Pawia 1525,
wojny włoskie
niedziela, 17 grudnia 2017
Gniew żołnierza i klątwa kowala
Pamiętniki Albrychta Stanisława Radziwiłła to kopalnia
XVII-wiecznych anegdot: zarówno tych z dworu, senatu jak i dotyczących wojska,
mieszczan czy szlachty. Dziś ciekawa powiastka z 1650 roku, mówiąca o tym, żeby
nie denerwować się w święte dni – pamiętajcie, bądźcie spokojnie w te Święta…
W święto w
Niebowzięcia Pańskiego byliśmy na obiedzie u podskarbiego. Tego dnia dziwny
przypadek się stał: Pawłowicz, porucznik alias zacny człowiek, gdy hetmana do
domu podskarbiego na koniu przeprowadzał, odpadła na bruku koniowi jedna
podkowa, każde tedy on kowalowi podkować konia, gdy kowal wymawiał się świętem,
żołnierzem gniewem zapalony, uderzył go buzdyganem, a on przeklinać go począł, [mówiąc:]
bodajbyś szyję [spadając] z konia złamał; skoro to wymawiał, Pawłowicz z konia
zpadł i nogę złamał, z i tego przypadku za 14 dni umarł.
poniedziałek, 11 grudnia 2017
Każdy chował po kilkanaście luźnych czeladzi
Bardzo ciekawa notka dotycząca armii litewskiej z przełomu
XVII i XVIII wieku. Dotyczy ona luźnej czeladzi panoszącej się po kraju i
żyjącej z rabunku, często de facto utrzymując z tego swojego towarzysza. Nic dziwnego
że szlachta była bardzo zainteresowana zwinięciem tak uciążliwego komputu:
Był też abusus[1] w
wojsku litewskim, że towarzysz husarski, petyhorski albo pancerny, chował po
kilkanaście luźnych czeladzi, którym nie panowie, ale oni panom od siebie płacili,
dawając każdy od siebie po taleru bitym i więcej drudzy, na tydzień, do tego i
siebie i pana sustentowali[2]; a
takim wolno było rabować, co chcieli na czaty wychodząc. Tu ztąd snadno zważyć,
co za spustoszenie kraju za taką licencyą działo się w ciągnieniach.
czwartek, 7 grudnia 2017
Zbiory Riksarkivet dostępne za darmo (już niedługo)
Wspaniałe wieści ze Szwecji, Święta nadeszły nieco szybciej.
Wczoraj szwedzki parlament poparł wniosek rządowy o przyznaniu Riksarkivet
grantu na darmowe udostępnienie swoich zasobów z platformy SVAR online. Do tej pory można je
było czytać odpłatnie (sam dwa razy miałem roczną subskrypcję) – archiwum planuje
je udostępnić za darmo of 1 lutego 2018 roku. Niesamowita gratka dla badaczy
armii szwedzkiej, z interesującej mnie epoki będą np. XVII-wieczne popisy armii
szwedzkiej, naprawdę bardzo ciekawy zbiór informacji. A to tylko wierzchołek
góry lodowej, będzie można tam znaleźć dużo dużo więcej. Jak tylko zbiory będą
w wolnym dostępie, poinformuje (z odpowiednimi linkami)) o tym na blogu.
wtorek, 5 grudnia 2017
Ale petarda, rzekł mistrz Walther
Dziś gratka dla miłośników XVI-wiecznej artylerii. W 1582
roku Walther Litzelmann opublikował swój Artillerierbuch,
gdzie możemy znaleźć mnóstwo rysunków dział, petard i podobnego ustrojstwa.
Autor służył w bawarskim arsenale w Ingolstadt, więc raczej wiedział o czym
pisze. Zdigitalizowany manuskrypt można znaleźć na stronie BSB, polecam bo
naprawdę jest co podziwiać. Początkowo zamierzałem ściągnąć karty z rysunkami i
zrobić z tego kolejny album na mojej stronie na FB, biorąc jednak pod uwagę, że
książką ma blisko 500 stron, a praktycznie na każdej jest jakiś szkic, byłoby
to zbyt czasochłonne. Zainteresowani
mogą sobie więc ściągnąć sami…
poniedziałek, 4 grudnia 2017
Trucizna, sztylet, pistolet - cz. VII
Dawno nic nie pisałem o sir Francisie Walsinghamie i spiskom
przeciw Elżbiecie I. O tzw. spisku Babingtona z 1586 roku – którego
bezpośrednim następstwem było skazanie i egzekucja Marii Stuart – warto
poczytać chociażby na Wiki, nie będę więc zajmował się szczegółami. Spiskowców
ujęto i po krótkim procesie skazano na powieszenie,
rozciąganie i ćwiartowanie. Znalazłem jednak ciekawą anegdotę dotyczącą
spiskowców, ukazującą dobrze realia epoki. Kiedy jeden z głównych autorów
spisku, jezuita John Ballard, wpadł w ręce ludzi Walsinghama, wśród jego
towarzyszy wybuchła panika. Grupa przywódców spotkała się na pośpiesznie
zwołanym zebraniu, z którego pochodzi ten oto znakomity dialog[1].
Anthony Babington: Ballard pochwycony, zdradzi wszystko [o
spisku]! Cóż czynić?
John Savage: Nie ma innego wyjścia, jak tylko natychmiast ją
[królową Elżbietę] zabić.
AB: Dobrze więc. Udasz się więc jutro na dwór i tam dokonasz
tego czynu.
JS (wyraźnie zalękniony): Nie mogę… Mój strój... Nie jestem
godnie przyodzian. W tym stroju nigdy nie dopuszczą mnie w pobliże królowej.
AB (wściekły): Maszi! (podaje mu pierścień ściągnięty z
palca i mieszek z pieniędzmi) Do dzieła!
Niedługo po tym (jakże owocnym) spotkaniu, Babington w
towarzystwie dwóch przyjaciół uciekł z Londynu. Ukrywał się w Middlesex, skróciwszy włosy i zabarwiwszy twarze wyciągiem
z orzechów włoskich. Dziesięć dni później wpadli jednak w ręce ludzi
królowej, a 20 września pierwsza grupa 5 spiskowców (w tym Babington. Ballard i
Savage) stanęła na szafocie. Rozwścieczona Elżbieta I nakazała dodatkowe tortury
w czasie egzekucji. Wywołało to jednak takie oburzenie widzów, że kiedy
następnego dnia miała miejsce kaźń kolejnych 7 spiskowców, ukrócono ich męki
już przez powieszenie. W październiku tegoż roku przed sądem stanęła Maria
Stuart, a kat pozbawił ją życia przez
ścięcie 8 lutego 1587 roku.
[1] Nieco
ubarwiając, acz w oparciu o zeznania spiskowców - za wspaniałą książką Roberta Hutchinsona „Elizabeth’s
Spy Master” (London 2006).
Etykiety:
Elżbieta I,
kara śmierci,
Maria Stuart,
sir Francis Walsingham,
Spisek Babingtona,
zamachy
niedziela, 3 grudnia 2017
Siedmiogrodzka mąka, sól i woły na kanapki
Podczytywałem sobie znowu Pamiętniki ambasadora Ludwika XIV… autorstwa Huguesa de Terlon i
zdałem sobie sprawę, że nie przytoczyłem jeszcze na blogu jego krótkiego opisu
armii siedmiogrodzkiej. Jako że takie informacje dotyczące wojaków Jerzego II
Rakoczego są zawsze w cenie, pozwolę sobie więc teraz na krótki wypis, bo też
Francuz wystawił istną laurkę wojskom siedmiogrodzkim:
W trzecim dniu jazdy
zwiadowcy szwedzcy powracający o świcie zawiadomili, że spotkali sześć tysięcy
Kozaków wchodzących w skład przednich straży armii [siedmiogrodzko-kozackiej].
Składała się ona istotnie z sześćdziesięciu tysięcy ludzi: Siedmiogrodzian, Węgrów,
Kozaków, Mołdawian, Wołochów oraz z dwóch regimentów niemieckich[1], nie
licząc artylerii i wszystkich zapasów broni i żywności. Książę [Rakoczy] zabrał
nawet mąkę i sól na potrzeby własnego stołu. To wszystko znajdowało się w
wozach ciągnionych przez woły, które w razie potrzeby mogły posłużyć na
wyżywienie oddziałów. Jeźdźcy siedmiogrodzcy i niemal wszyscy inni byli
przepięknie odziani. Mieli wspaniałe, bogate kaftany, na czapkach zaś orle i
sokole pióropusze ozdobione szlachetnymi kamieniami. Dosiadali równie pięknych
koni, których uprząż była czysta jak odzienie.
W dalszej części tekstu znajdujemy interesującą wzmiankę
dotyczącą piechoty Rakoczego:
Król Szwecji ponaglał
księcia Rakoczego do zaopiekowania się Krakowem, należącym do niego zgodnie z
podziałem. Mógłby wówczas wycofać stamtąd swoje własne wojsko. Zarówno książkę,
jak i Kemeny Janos wykręcali się od tej propozycji, podając najróżniejsze
powody. Twierdzili, że ich piechota jest i tak zbyt słaba, aby jeszcze
uszczuplać o oddziały potrzebne do strzeżenia miasta. W dodatku ludzie ich nie
przywykli do obrony fortyfikacji.
Mam też przytyk do jakości roboty wykonanej przez
siedmiogrodzkich inżynierów:
Most w Zawichoście został
wykonany przez Szwedów z dość dużą starannością, czego nie można powiedzieć o
tym, który zbudowali Siedmiogrodzianie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)