Generalnie staram się na blogu unikać współczesnej polityki,
a także i historii spoza interesującego mnie okresu, czyli XVI-XVIII wieku. Tym
razem jednak nie mogę sobie darować kilku słów.
Jarosław Szarek, prezes IPN miał 4 października tego roku
tak oto powiedzieć do studentów Akademii Sztuki Wojennej (grafika z FB IPNu):
Prezes jest doktorem nauk humanistycznych, obronił w 2011
roku pracę zatytułowaną „Działalność Służby Bezpieczeństwa wobec młodzieży
akademickiej Krakowa w latach 1970-1980”, nic więc dziwnego, że ma – jak widać –
brak jeżeli chodzi o wiedzę historyczną o wiekach wcześniejszych. Już samo
zdanie o kradzieży Wojska Polskiego przez komunistów wzbudza lekkie uśmiech
politowania (komu ukradli, kto odzyskał, co, jak i dlaczego?), ale to odwołanie
się do ratowania Europy wymaga chwili zastanowienia.
O ile bez większego problemu można się zgodzić z rolą bitwy warszawskiej
(biorąc pod uwagę sytuację wielu krajów Europy po Wielkiej Wojnie) to już
kwestia odsieczy Wiednia z 1683 roku i owego ‘ratowania’ tam Europy to temat na
długą dyskusję. Rozumiem że w obecnej sytuacji politycznej kwestia odsieczy
wiedeńskiej i pokonania armii tureckiej jest nader często tematem który
przewija się w polskich mediach, jednak nie bierze się przy tym pod uwagę całej
sytuacji geopolitycznej ówczesnej Europy. W Londynie, Sztokholmie, Kopenhadze
czy Madrycie ( o Paryżu już nie wspominając) nie panikowano bowiem w 1683 roku
z powodu wyprawy tureckiej, nie organizowano posiłków dla cesarza jak miało to
miejsce 20 lat wcześniej. Ale też dr Szarek zapewne nie słyszał nigdy o wojnie
Cesarstwa w Turcją w latach 1663-1664, kiedy to nawet Szwedzi i Francuzi
przysłali swoje kontyngenty do walki z wojskami sułtana. No ale przecież w wojnie tej nie brała udziału
polska husaria, więc po co o tym mówić. Zostawmy jednak w spokoju Wiedeń, gdzie
Polacy faktycznie odegrali ważną rolę jako część (podkreślmy to – część) armii
koalicyjnej, bo została nam z tej wypowiedzi istna perełka.
Mamy tu bowiem jeszcze bitwę pod Legnicą w 1241 roku jako
wydarzenie w którym ‘armia Rzeczypospolitej ratowała Europę’. Uff, to jest
naprawdę działo ciężkiego kalibru. Może dr Szarek słyszał kiedyś o rozbiciu
dzielnicowym, ale wiedza te musiał mu przejść koło uszu. O Unii Lubelskiej pewnie
nie słyszał, wiedziałby bowiem od
którego momentu możemy mówić w Polsce o Rzeczpospolitej. Przypomnę, w bitwie
pod Legnicą, sojusznicza armia składała się z wojsk różnych księstw: ze Śląska,
Wielkopolski, ziemi krakowskiej. Udział brali też templariusze, joannici i być
może Krzyżacy. Do tego dodajmy Morawian i niemieckich górników. Co jest rzeczą
oczywistą nawet dla leniwego czytelnika Wikipedii, sprzymierzeni tej bitwy nie
wygrali. To armia mongolska zwyciężyła w starciu, rozbijając armię dowodzoną
przez Henryka II Pobożnego. Sam książę śląski, krakowski i wielkopolski zginął
w bitwie lub został ścięty przez zwycięzców. Sam bitwa w żaden sposób nie mogła
też ‘ratować Europy’, jako że zgrupowanie mongolskie było tylko silny zagonem
dywersyjnym. Główna armia mongolska walczyła bowiem wtedy pod dowództwem Batu
Chana na Węgrzech, gdzie w tymże roku w bitwie na równinie Mohi/nad rzeką Tiszą
pokonała wojska węgierskie.
To naprawdę żenujące, że historyk – nawet zajmujący się
historią współczesną – nie mógł się porządnie przygotować i wygłosił takie
straszne banialuki przed grupą studentów. Co gorsza, IPN chwali się tą
wypowiedzią w formie ‘mema’ na swojej oficjalnej stronie FB, mimo wielu
komentarzy których autorzy komentują ewidentne błędy. Może trzeba zorganizować
jakieś specjalne kursy dla szefów Instytutu Pamięci Narodowej, żeby nieco
lepiej zapoznali się z historią własnego kraju?