W czasie obrad XVII-wiecznego sejmu i senatu Rzplitej
nierzadko dochodziło do utarczek słownych między posłami i senatorami, czasami
brano się jednak dosyć dosłownie „za łby”. Taki
oto przypadek z kwietnia 1689 roku przytoczył w swoim liście nuncjusz
papieski Jacob Cantelmi:
Tymczasem król
siedział na tronie, cały senat był w izbie, gdzie odnowiły się wzajemne
przycinki pomiędzy posłami koronnymi i litewskimi, do których przyczyniali się
także senatorowie, a w szczególności biskup wileński (Konstanty Brzostowski),
który słysząc że jeden z Litwinów (Dąbrowski) nazwał posłem królewskim kogoś
(Grothusa kasztelana żmudzkiego) krzątającego się po izbie, ostro zgromił
rzeczonego Litwina, nazywając go, jak mówią, skurwysynem, na co gdy ten
zuchwale i podobnym wyrazem odpowiedział, przybiegło wielu w pomoc biskupowi,
między innymi wojewoda malborski[1]
przyskoczył do posła litewskiego i zamierzając się pięścią chciał mu wyciąć
policzek. Nie przyszło wprawdzie do tego, dzięki kardynałowi prymasowi[2],
który mających rzucić się na siebie rozbroił, ale wszyscy porwali się do szabel
i cudem stało się, że nie przyszło do krwi rozlewu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz