[wpis edytowany 22 października 2015 roku, w celu dodania
nowych przykładów]
Wracamy do mitów związanych z husarią – to poczytny temat,
może znowu dostanę maila z pogróżkami… Dziś jedno z najciekawszych haseł
związanych z ową formacją: husaria przez 125 lat nie przegrała żadnej bitwy.
Opis ten dotyczy okresu 1500-1625, a ową pierwszą porażką miało być starcie pod
Walmozją (Wallhof) w Inflantach.
Zacznijmy może o tego, o czym raczą zapominać internetowi
apologeci husarii: formacja ta nie
wygrywała ani też nie przegrywała bitew, bo nigdy nie działała samotnie. Co
prawda zdarzały się przypadki, gdy do danej szarży – będącej częścią bitwy –
stawały tylko chorągwie husarii, to wciąż tylko wycinek większego starcia. Były
też nieliczne przypadki, gdy w niewielkiej potyczce[1]
husaria faktycznie walczyła samotnie, to jednak starcia marginalne i nie można
ich nazwać bitwą. Wszystkie największe zwycięstwa zaliczane na konto husarii –
żeby wymienić chociażby Kircholm, Kłuszyn, Trzciana, Chocim[2]
czy Wiedeń – to efekt współdziałania różnych formacji, w tym i często mało
docenianej piechoty[3].
Jak więc mamy rozumieć owe ‘nie przegrane’ bitwy husarii w
okresie 1500-1625? Jaki procent armii koronnej czy litewskiej w danym starciu
musi stanowić husaria, by można było uznać że to ‘jej’ przegrana bitwa?
Przypatrzmy się kilku mniej czy bardziej znanym starciom z tego okresu i
spróbujmy wreszcie wywalić ten mit na śmietnik historii, tam gdzie jego
miejsce. Oczywiście nie będzie to żadną miarą lista wyczerpująca, zdaję sobie
też sprawę, że zakorzenionego mitu nie obalę. Wypadałoby jednak podchodzić do
historii własnego kraju z należytą powagą – bez tworzenia legend bez pokrycia.
I. W sierpniu 1529 roku zagon polskiej jazdy z obrony
potocznej, złożony z 1000 jazdy, został rozbity przez Tatarów pod Oczakowem.
Zginęło dwóch z sześciu rotmistrzów, większa część żołnierzy zginęła lub
została wzięta do niewoli. Oczywiście to starcie dyskusyjne, bo nie wiemy czy w
skład chorągwi jazdy walczących w tej bitwie wchodzili husarze. Pojawili się w
spisach obrony potocznej w 1500 roku, jest więc możliwe że jacyś proto-husarze
walczyli i pod Oczakowem. Nie będę się jednak upierał, a tylko sygnalizuję tu
pewną możliwość.
II. 31 grudnia 1530 na lewym brzegu Dniestru nieopodal zamku
chocimskiego, roku zgrupowanie polskiej jazdy dowodzonej przez hetmana polnego
Jana Kolę stoczyło starcie z wojskami mołdawskimi. Polacy ponieśli dotkliwą
porażkę, tracąc przynajmniej 20% stanu liczebnego. Jako że znaczna część
walczących w tej bitwie żołnierzy należała do obrony potocznej, jest bardzo
prawdopodobne, że znaleźli się tam i husarze.
III. 1 lutego 1538 roku odziały obrony potocznej poniosły klęskę
w bitwie z wojskami mołdawskimi pod Seretem[4]. Polskie zgrupowanie, liczące ok. 1800 koni, w
samych zabitych miało stracić 2 rotmistrzów, 60 towarzyszy i przeszło 800
pocztowych. W starciu tym na pewno brały udział chorągwie husarskie, dwie z
nich wymieniane są wśród tych, które poniosły największe straty: rota Jakuba
Potockiego miała stracić 2 towarzyszy i 19 pocztowych, a rota Macieja Włodka 14
pocztowych. Porażka ta odbiła się szerokim echem w Koronie i doprowadziła do
zmobilizowania pokaźnych sił, które wyprawiono na Chocim.
IV. We wrześniu 1580 roku słynny zagończyk Filon Kmita
prowadzi silny podjazd wojsk litewskich w okolice Smoleńska. W skład jego
zgrupowania - przynajmniej 800 jazdy i
900 piechoty - wchodziła przynajmniej
jednak chorągiew husarska[5].
Po początkowych sukcesach Kmita został zaskoczony nocnym atakiem sił
moskiewskich pod wsią Nastansino. Litwini ponieśli bardzo duże straty, od
całkowitego pogromu uratowała ich tylko energiczna akcja dwóch rot piechoty. Czyli
mamy porażkę, mamy tam husarię – acz zapewne nie było jej za wiele.
V. Dwumecz pod Twerem w 1609 roku to bardzo ciekawe starcie.
O ile pierwszą odsłonę wygrały wojska Dymitra – a jego husaria odegrała tam
decydującą rolę w złamaniu jazdy szwedzko-moskiewskiej[6]
- o tyle druga połowa (rozegrana kilka dni później) zakończyła się bolesną
klęską oddziałów dowodzonych przez Zborowskiego. Tak tak, zaraz usłyszę, że nie
byli przygotowani, nie mieli czasu stanąć w szyku, nie mieli kopii… co jednak
nie zmienia, że to skrzydlaci jeźdźcy ostatecznie byli wśród uciekających[7].
Argument, że nie była to husaria polska – wszak służyła za pieniądze z kiesy
Dymitra – do mnie jednak zupełnie nie trafia…
VI. O klęsce pod Sasowym Rogiem w 1612 roku pisałem już
poprzednio na blogu. W kampanii brało udział 16 chorągwi husarskich, w trakcie
bitwy miało jakoby zginąć aż 10 rotmistrzów husarii. Jeżeli tego starcia nie
nazwiemy porażką to naprawdę nie wiem co nią może być.
VII. Blamaż armii
koronnej pod Oryninem we wrześniu 1618 roku to trochę bitwa bez bitwy. W
pierwszym dniu w walkach brała jednak udział husaria, niewielka rota Aleksandra
Poryckiego została rozbita przez ordyńców.
VIII. Na wyprawę cecorską w 1620 roku hetman Stanisław
Żółkiewski miał zabrać ze sobą przynajmniej 15 chorągwi husarskiej liczących
blisko 2000 koni. Jak smutno skończyła się ta impreza (w dwumeczu pod Cecorą i
Mohylowem) przypominać raczej nie trzeba. Ta jakże poważna przegrana
doprowadziła do wybuchu wojny polsko-tureckiej, a zaangażowanie większości sił
Rzplitej na froncie tureckim wykorzystali rok później Szwedzi, atakując
Inflanty.
Można oczywiście wspomnieć też o Byczynie i Guzowie, gdzie
husaria walczyła po obydwu stronach. Z racji specyfiki tych bitew, pominąłem je
jednak, chociaż na dobrą sprawę nic nie stoi na przeszkodzie by i je dołożyć do
powyższej listy.
Apologeci husarii lubią powtarzać, jaką to uniwersalną
formacją była, bo też husarz – jeżeli sytuacja nakazywała – potrafił zsiąść z
konia i szturmować czy bronić twierdze. Możemy w ten sposób dodać do listy
przegranych starć długotrwałą obronę Moskwy: polski garnizon kapitulujący w
listopadzie 1612 roku składał się wszak w znacznej część z husarii. Hetman
Chodkiewicz, próbujący bezskutecznie przyjść z odsieczą dla obrońców we
wrześniu tego roku także miał pod swoją komendą liczne chorągwie husarii. A spieszeni
towarzyszy husarscy nie wystarczyli by w listopadzie 1618 roku – prowadzących
liczną piechotę i Kozaków – otworzyć dla królewicza Władysława Wazy bramy
Moskwy.
I tak to, wieczorową porą, zebrałem kilka przykładów w
kwestii jednego z moich ulubionych mitów. Husaria była jednym z najważniejszych
trybów machiny wojennej Rzplitej, działającej – czasem lepiej, a czasem gorzej
– w XVI i XVII wieku; bywały okresy że wręcz najważniejszym. Nie oznacza to
jednak, że składała się z nadludzi którym obce były porażki, często tak
dotkliwe jak i wstydliwe. Pamiętajmy też, że husarze nie walczyli sami, że nie
mniejsze od husarskiego było męstwo madziarskich hajduków pod Lubiszewem w 1577
roku, drabów pod Kłuszynem w 1610 czy kurlandzkich rajtarów[8]
pod Kircholmem w 1605 roku.
[edit z 22 października 2015] Bardzo charakterystyczne
okazały się reakcje Czytelników portalu Historykon, który przedrukował mój
wpis. Zarzucono mi (mniej lub bardziej bezpośrednio), że próbuję doszukiwać się
czarnych stron polskiej historii, że podaję mało precyzyjnych informacji na
temat porażek[9],
lenistwo a wręcz to że nie jestem Polakiem. Niesamowity jest ten polski
grajdołek, w którym mity historyczne są niczym ciasno przyklejone do ludzkich
oczu klapki. Dobrze że nie wspomniałem, że gdy pisałem ten post, miałem na
sobie koszulkę z wizerunkiem szwedzkiej piechoty z doby „Potopu”…
[1] Np. pod
Poswolem w 1625 roku – chociaż tej potyczce poświęciłem osobne miejsce na
blogu.
[2] Ten z
1673 roku.
[3]
Pozdrawiam wszystkich znajomych hajduków i pludraków!
[4] Dzięki
za wskazanie tego starcia Marku!
[5] 200-konna,
samego Kmity.
[6] Acz z
piechotą, z braku kopii, już nie walczono.
[7] I to
spora część pieszo…
[8] Wpis bez
rajtarów jest wpisem straconym.
[9] Taaa,
jak zwykle wymówki w typie ‘fortele, pogoda, przeszkody, zupa była za słona…’
Bardzo się cieszę, że poruszyłeś ten temat Michale, Najwyższy czas zacząć odkłamywać głupoty, jakie na ten temat się wypisuje. Warto również dodać, że nie tylko husaria była tak uniwersalna, że potrafiła się spieszać do walki w oblężeniu, szturmie czy w taborze. Dotyczy to całej jazdy polsko-litewskiej w XVIIw, a wynika nie tyle z uniwersalności szlacheckiej braci co z braku pogardzanej piechoty, która husarię nie jeden raz ratowała od zguby ;-)
OdpowiedzUsuńArturze, ja wiem że to głos wołający w puszczy, ale ktoś to musi robić, bo bezkrytyczny husariopatriotyzm zaczyna być już męczący.
UsuńJaka husaria w 1500 roku? Wtedy Królestwo Polskie reprezentowało jeszcze rycerstwo i to w szczytowej formie, opancerzone od stóp do głów w piękne maksymiliańskie zbroje. Płatnerski majstersztyk! Bitwa pod Orszą <3
OdpowiedzUsuńA kto mówi o tym, że nie ? Armia polska nie składała się wówczas z samej ciężkiej jazdy. Początki husarii w Polsce sięgają początku XVI w i była to wtedy jazda lekkozbrojna. To są podstawy wiedzy o tej formacji. Sugeruję poczytać choć trochę na ten temat, nabrać dystansu, pokory, a dopiero potem wchodzić w jakiekolwiek dyskusje.
UsuńSugerowałbym poczytać doskonałe prace autorstwa Marka Plewczyńskiego czy nawet starego dobrego Górskiego. A Orsza to idealny przykład: na słynnym obrazie widzimy sporo husarii ;)
UsuńA które prace Plewczyńskiego są doskonałe ? Znam kilka jego prac ale w każdej z nich są istotne błędy, więc nie przesadzałabym z tą doskonalością
UsuńOj Marku, ja wiem że Ty - mimo że jesteś początkującym historykiem-amatorem - nie masz żadnych autorytetów, ale odrobina szacunku dla badaczy o tak ogromnym dorobku jak profesor Plewczyński się należy. Znaj swoje granice...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSą pewne powody dla których mam mieszane uczucia co do jego twórczości. O ile np. bardzo podoba mi się m. in. artykuł o bitwie pod Byczyną (choć podejrzana wydaje mi się precyzja w rekonstrukcji starcia) to Plewczyński ma też słabsze momenty. Weźmy Obertyn- w praktyce streszczenie pracy Spieralskiego, ocierające się o plagiat. Dalej nieudany artykuł o bitwie pod Łubniami w 1596 - Plewczyński wbrew źródłom tworzy tam 3 kątny tabor kozacki, zaniża też liczebność wojsk kozackich (bo przeoczył bardzo ważne a znane źródło), no i wreszcie w tej trylogii o wojnach XVI w ciągle zaniża liczebność wojsk tatarskich i siłą rzeczy przecenia ich jakość - a jak wiadomo jestem przeczulony na powtarzanie górkowych "mądrości", które wielokrotnie zostały przecież obalone. Żeby nie było dalszych nieporozumień dodam, że nie uważam żeby jakakolwiek praca historyczna była doskonała, co najwyżej znakomita, bardzo dobra itd., w końcu w kązdej można znaleźć jakieś błędy
Usuńwarto by do tej listy dodać klęskę nad Seretem (1538 rok czy jakoś podobnie), w sumie też pod Byczyną husaria polska była także w przegranej armii, podobnie pod Guzowem
OdpowiedzUsuńByczyna i Guzów - pominąłem je świadomie, bo tam husaria walczyła z husarią, więc zaraz by się husariopatrioci rzucili że to się nie nadaje :) Seret to faktycznie dobry przykład (dokładnie w 1538 roku), husaria była tam obecna a porażka była wyjątkowo dotkliwa.
UsuńByłem w miniony weekend na Kalenbergu, gdzie przewodniczka próbowała wpłynąć na wyobraźnię wycieczki opowiadając, jak to skrzydlaci husarze przedzierali się przez krzaki w stronę oblężonego Wiednia. Te mity są czasami urocze :)
OdpowiedzUsuńPewnie przelecieli :)
UsuńDziękuję w imieniu portalu Historyczne Bzdury.
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam bo i Was na FB podczytuję :)
UsuńA mogę się dowiedzieć, za jaki wpis dostawał kolega pogróżki?
UsuńDostało mi się od antypatriotów i Żydów za poprzedni wpis o micie husarskim :) a wcześniej generalnie za postawę ogólną, czyli nie podkreślanie jaka to armia polska - a zwłaszcza husaria - była wspaniała i niezwyciężona. Ubaw po pachy :)
UsuńPodsumowując wychodzi max. 42 lata bez klęski, między 1538ym a 1580tym. Max, bo może coś zostało pominięte.
OdpowiedzUsuńHusariopatridiotyzm wciąż trzyma się mocno. Nie inaczej też chyba będzie dwadzieścia lat później. Przyjdzie poczekać na husarskiego "Wicehrabiego de Bragelonne".
OdpowiedzUsuń