środa, 19 listopada 2014

Terror Tartarorum - cz. III


Trzy lata temu (jak ten czas leci…) rozpocząłem cykl o słynnym pogromcy Tatarów, Bernardzie Pretwiczu. Cytowałem wtedy jego listy dotyczące wypraw z 1540 i 1541 roku, teraz chciałbym podać zapisek z kroniki Bielskiego, dotyczący tych samych wydarzeń. Jak widać starosta barski niezwykle skutecznie wcielał w życie starożytną zasadę „oko za oko” – ot, takie to były okrutne czasy na pograniczu.
W roku 1540, nic się u nas znacznego natenczas nie działo, tak że i drugiego roku, tylko co Tatarowie wtargnęli do Rusi miesiąca marca, wielko szkody około Winnice poczynili. Bernat Pretwic starosta barski, pamięci od nasz wszech Polaków godny, puścił się po nich z trochą Kozaków a Czeremiszów, przyszedł aż pod Oczaków, obaczył, ono ludzie one w okręty przedawać w niewolą posłano do Kafy[1], płakał patrząc na nie, mówiąć: Bych mógł, chętniebych was ratował, wszakoż się do tego znacznie pomścił, gdy tatarskie żony i dzieci posiekł, potopił, tak iż jako szczenięta na wodę uciekając tonęły, drugie Czeremiszowie strzelali na wodzie jako kaczki, plon ludzi i dobytki swoje nazad pobrał, i wiele dzieci i żon tatarskich; toż i na drugi rok[2] uczynił.
I tak pan Bernard „tańczył z Tatary” przez lata, to Kozacy o nim powiadają, że jako jeno zajechał na Podole, miał z pogany przez siedmdziesiąt bitew zawsze wygranych. Chyba żaden inny zagończyk nie zapisał się tak trwale w pamięci zarówno okolicznej ludności jak i Tatarów.  



[1] Kaffa (Teodozja) była znana z ogromnego rynku niewolników, to przez nią jasyr z terenów Polski trafiał potem np. do Turcji.
[2] Chodzi o wspomnianą przez samego Pretwicza wyprawę z 1541 roku. 

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe, nawet nie wiedziałem, że nasi zagończycy tak daleko się wyprawiali.

    OdpowiedzUsuń