poniedziałek, 31 maja 2021

Zamiast kozaka husarz

 


Czasami w przypadku popisów pospolitego ruszenia możemy znaleźć informację o tym, że dany szlachcic miał problemy z ekwipunkiem, więc stawił się bez uzbrojenia ochronnego czy nawet broni. Tym razem przykład odwrotny, czyli taki gdzie szlachcic stawił się w lepszym wyposażeniu niż wymagane. Stanisław Dąbski, oficjalista Krzysztofa II Radziwiłła, donosił mu w liście z czerwca 1606 roku, że wraz z nim do służby stawiło się łącznie 23 konie w pocztach ziemiańskich. Radziwiłł chciał by wszyscy wystawili poczet pokozacku, ale Dąbski nie mógł w krótkim czasie zdobyć odpowiedniego wyposażenia. Meldował więc, że mając gotowy rynsztunek husarski (zapewne z czasu służby na rzecz Krzysztofa „Pioruna” Radziwiłła), stawił się tak wyposażony poczet, bez wątpienia wzmacniając siłę zebranych ziemian.

czwartek, 13 maja 2021

Armaty, rusznice, bomby tudzież inne ogniste szataństwa

 



Akurat podczytuję sobie kronikarzy tureckich piszących o wyprawie wiedeńskiej (oczywiście we wspaniałym przekładzie i opracowaniu Zygmunta Abrahamowicza) i znalazłem przepiękny fragment którym chciałbym się podzielić. To fragment zapisków uczestnika kampanii, Hasan Esiri, który w nader interesujący sposób opisał wkład Turcji w rozwój wojskowości europejskiej.

W jakiej epoce, za jakiego panującego oglądało się taką wspaniałą wyprawę i takie potężne wojsko? Gdzież jest taka władza, która podobnie jak sułtanowie osmańscy dawałaby bez przerwy żołd i wikt setkom tysięcy żołnierza? Jakaż jest władza, jakie państwo, które pozwala i jest w stanie dać, gdy wybuchnie wojna, tyle prowiantu, sprzętu i innych rzeczy, takie olbrzymie zapasy prochu i kuł, trzysta lub czterysta sztuk armat i moździerzy, tyle wielbłądów i innych zwierząt oraz podwód do przewozu bagaży, ciężarów i rzeczy żołnierzy, kilimów dla nich do podścielania pod siebie, der do owijania w nie ich rzeczy, koni do rozwożenia wody z zaopatrzonymi w kurki bukłakami, przykrytych cudnymi kobiercami, kom) pociągowych i, mówiąc pokrótce, różnego sprzętu domowego aż po świece, łyżki i latarnie w ilościach takich, w jakich nie w każdym domu spotyka się go, a czasami również okręty — i ponieść takie wydatki?

W naszych czasach do wielkich państw zalicza się Niemcy, Francję, Moskwę. Ale gdy wydarzy im się wojna, dają one jeden tylko suchy chleb i namiot jeden na dziesięciu ludzi, namioty zaś i słupki do nich niosą tam i wożą na zmianę sami ludzie nie wyłączając jazdy, a swoje rzeczy też każdy tam dźwiga na plecach lub wozi w trokach.

Któreż [zatem] państwo darzy wojsko taką życzliwością, takim szacunkiem, jak sułtanowie osmańscy?

Dawniej armat, rusznic, bomb i innego podobnego sprzętu ognistego nie było i wszystkie ówczesne wojska jechały na wojnę tak jak Tatarzy czy Uzbecy — lekko, bez żadnych bagaży, kiedy zaś oblegali jaki zamek, budowali katapulty i miotali kamienie. Gdy się pojawił islam, to ponieważ nikt nie potrafił oprzeć się jego mieczowi, plemię Franków wynalazło i wymyśliło armaty, rusznice, bomby tudzież inne ogniste szataństwa. Natomiast po zdobyciu Krety [przez wojska muzułmańskie] i po oblężeniu Wiednia wyszły u nich książki i ryciny o sposobach użycia owych ognistych rzeczy, o szkoleniu i ćwiczeniu żołnierza, o budowie zamków oraz o bastionach, palisadach i minach, a także pojawili się specjalni nauczyciele [tych umiejętności], a w każdej z nich doszli oni od dawna do wielorakich znakomitych osiągnięć.

Jakie różnice zachodziły między obiema stronami podczas oblężenia zamku Wiednia, gdy już została opanowana fosa, to wiedzą ci, którzy brali w tym udział. Słowem, na skutek wyżej przez nas wspomnianych okoliczności pod Wiedniem doszło do takiej klęski. Ale też nigdy jeszcze ziemia i nacja germańska nie dostała tak po twarzy i nie oberwała po uszach! Na obróconych w perzynę jej obszarach nie unosi się teraz dym [z kominów] ani kogut nie zapieje, a powiadają, że okolic takich jest bardzo wiele. Owe wydarzenia pod Wiedniem opisali oni w kronice. Kiedym ja, nędzny, był w niewoli, czytali ją sobie w zimowe wieczory, powiadając po przeczytaniu kilku kartek, że takiego nieszczęścia nie było jeszcze od czasów Adama, oraz błagając Boga Najwyższego, by na swe sługi chrześcijańskie nie zsyłał więcej podobnej plagi, a potem, przy słowach o innym jakim zamku czy okręgu, znowuż się tak polecali Opatrzności. To prawda, że potem sprawy przyjęły taki obrót, ale pamięć o poniżeniu, zadanym ich krajom podczas tej wyprawy, do samego Sądu Ostatecznego nie wywietrzeje z ich dusz oraz będzie dla nich przestrogą. Z tego też właśnie powodu zmieniają oni konstrukcję budowli w Wiedniu i innych swoich zamkach, a wprowadzając nowe pomysły i wynalazki umacniają partie ongiś nie dość wytrzymałe tudzież pilnie szkolą i ćwiczą żołnierza.

 

wtorek, 11 maja 2021

Połknąłby was był szczupak całkiem i z pancerzem

 


Stefan Czarniecki był dowódcą surowym, który zwykł swoich żołnierzy trzymać ‘krótko’. Czasami jednak zdarzały mu się sytuacje, w których okazywał też nieco poczucia humoru. Niezastąpiony Jan Chryzostom Pasek przytoczył w swoich pamiętnikach taki ciekawy przypadek z 1660 roku, kiedy to dywizja Czarnieckiego walczyła z wojskami moskiewskimi. Polacy mieli się przeprawić przez Drucz, idąc z pomocą Litwinom. Nie było czasu na budowanie mostów, regimentarz miał więc zakrzyknąć:

- Pływaliśmy przez morze: i tu trzeba; Pana Boga wziąwszy na pomoc, za mną!

Po czym dał przykład żołnierzom, przepływając jako pierwszy. Kiedy jego koń, z trudem bo z trudem, wyszedł na drugi brzeg, Czarniecki zaczął zachęcać swoich żołnierzy do działania. Chorągiew w której służył Pasek, weszła do wody. Oddajmy więc głos pamiętnikarzowi i zobaczmy co się stało:

Nasz pierwszy towarzysz, Drozdowski, miał konia, co go był nieświadom, a on pływał jakoś dziwnie na bok; skoro tedy tak uczynił, zaraz go woda zniosła z konia, począł tonąć konia puściwszy. Jam go uchwycił za ramię, drugi towarzysz z drugą stronę, takeśmy go między sobą pławili. Skorośmy go wynieśli, aż mówi Wojewoda [Czarniecki]: „Macie szczęście, panie bracie: są tu wielkie ryby, połknąłby was był szczupak całkiem i z pancerzem” (na to przymawiając, że to był chłopek małego [w]zrostu).