Nowy rok zaczniemy od anegdoty od dobrego znajomego, czyli
Jana Chryzostoma Paska. Jego synowiec – Stanisław – miał brać udział w odsieczy
wiedeńskiej 1683 roku, a potem walczył w bitwach pod Parkanami[1]. To właśnie z drugiej bitwy parkańskiej
pochodzi historia którą młody żołnierz przywiózł później wujowi gawędziarzowi. Żołnierze cesarscy mieli oto krwawo odgrywać
się na Turkach po tym starciu, krwawo mszcząc się za krzywdy doznane w czasie
kampanii – że im tak wiela poodbierali
państwa, prowincyj i fortec. Nie tylko nie brali w czasie bitwy jeńców, ale
nawet i po śmieci z nimi cuda robili:
włóczyli, pasy z nich darli, rzemień na potrzeby z tych pasów wykrącali. Podobno
trzy dni po bitwie wśród leżących na pobojowisku poległych Turków mało który
miał jeszcze całe plecy. Stanisław
Pacek wziął w czasie bitwy do niewoli Turczyna
znacznego jakiegoś, bo strojno i na pięknym koniu siedział, nie dane mu
jednak było nacieszyć się jeńcem. Po tym jak dyzarmował[2]
Turka i konia pod nim za cugle prowadzi, obok jeźdźców zjawił się jeden z
żołnierzy cesarskich, którzy przebił bezbronnego jeńca szpadą. Martwy Turek
zleciał z konia, a zaskoczony Polak zaczął się kłócić z Niemcem. Osoby dialogu
to BWP (Bardzo Wkurzony Polak) i NZN (Nader Zdradziecki Niemiec):
(BWP) A szołdro, a
taki synu! Zabiłeś mi niewolnika, a godzi się to?
(NZN) Ja, Pan Brat,
Pan Polak diabła tego żywić?
(BWP) Żeś ty szelm(a),
a nie kawaler , już w rękach więźnia zabijać.
[NZN) [Niemiec się
tylko umyka a śmieje]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz