Znajdziemy tu informacje dotyczące organizacji i wyposażenia
wypraw organizowanych z Wysp Brytyjskich na kontynent za panowania Jakuba I
(VI) i Karola I Stuartów. Przyjrzyjmy się najpierw konstrukcji samej pracy, a
potem pomarudzę nieco o plusach i minusach przeczytanej właśnie książki.
Praca podzielona jest na 14 rozdziałów i 5 aneksów. Pierwsze
9 rozdziałów dotyczy organizacji, wyposażenia i taktyki wojsk. Autor zajmuje
się tam także kwestiami prowiantu który otrzymywali dzielni wojacy, zagadnieniem kwater dla
wojska czy żołdu.
Później przechodzimy do kampanii – kolejno ekspedycji
Mansfelda i Morgana na kontynent, wyprawy na Kadyks, działań Buckinghama pod La
Rochelle a wreszcie upadek owej twierdzy francuskich hugenotów.
Aneksy to kolejno:
- lista regimentów w okresie 1624-1628
- wysokość żołdu
- wypisy źródłowe dotyczące strojów dla wojska
- instrukcja dla sir Edwarda Cecila z wyprawy na Kadyks
- artykuły wojskowe z lat 1625-1627
Co mi się w tej pracy podoba? Ilość użytych angielskich źródeł,
widać że autor jest archiwistą. Znalazł mnóstwo interesujących szczegółów,
zwłaszcza dotyczących finansowania wojska, zakupów strojów i ekwipunku. To wręcz kopalnia informacji, gdzie można
znaleźć np. wzmianki o strojach żołnierzy – a takich źródeł nigdy za wiele. Wyprawy
na Kadyks i do Francji opisane są dość dokładnie, dla kogoś jak ja, kto mało o
tym do tej pory czytał, może to być bardzo pomocne i wciągające. Co ciekawe, z
opisów wyłania się tam opis wielkiej improwizacji, totalnego bałaganu i
amatorszczyzny ze strony angielskich urzędników bawiących się w wojnę… Autor
pokusił też o rozdział opisując trudne losy ex-żołnierzy, co daje nam bardzo
ciekawą, acz smutną lekturę. Bardzo interesujące są aneksy, w których można
znaleźć wiele interesujących szczegółów na temat organizacji wojska. Sama
książka wydana jest bardzo ładnie, na dobrym papierze i w twardej okładce –
rzecz drobna, a cieszy.
Co mi się nie podoba? Samo założenie ‘brytyjskości’ owych
kontyngentów wojskowych. ‘British Army’ w tytule to po prostu zaciągi na
terenie Anglii, Szkocji i (w niewielkim stopniu) Irlandii, gdzie oddziały
walczą pod flagami własnych królestw (Anglii i Szkocji). Ci żołnierze, a nawet
ich oficerowie, nie mieli raczej żadnej świadomości walki dla ‘Wielkiej
Brytanii’. Naciągane wydaje się, by traktować np. wyprawę Mansfelda jako armię
brytyjską – to tak jakby jako ‘armię brytyjską’ traktować zaciągi Astona i
Butlera w Inflantach w 1622 roku. Sam zresztą rozdział o owej wyprawie (gdzie zresztą
przez całą książkę autor bardzo irytująco nazywa Mansfelda ‘Mansfeldtem’) jest
bardzo chaotyczny i sprawia wrażenia wciśniętego na siłę. Nie popisała się
redakcja i korekta – mnóstwo literówek, zdań urwanych w połowie strony czy źle wyjustowanego tekstu. Kuriozalny jest
dobór (i podpisy)ilustracji – praktycznie wszystkie są z wydanej na początku XX
wieku pracy Philippsona ‘Geschichte des Dreissgjahrigen Krieg’, chociaż są to tak
naprawdę przedruki z Callota (tu chociaż są podpisane chociaż wygląda żołnierzy
ma się jak pięść do nosa w przypadku tematu tej książki) i Wallhausena (gros
nie jest jednak w ten sposób podpisana). W przypadku opisów walk aż się prosi o
jakieś mapki – znajdujemy tu jednak ledwie jeden przedruk z innej pracy.
Reasumując, mamy więc pracę bardzo nierówną, gdzie można
znaleźć sporo ciekawych informacji źródłowych, podanych jednak formie dziwnego
czasami misz-maszu. Będę się musiał
mocno zastanowić, czy kupić kolejną pracę tego autora w tej serii (ma ona
dotyczyć armii bawarskiej w okresie Wojny Trzydziestoletniej).
Końcowa ocena [według rankingu: trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać]
to można mieć.