poniedziałek, 5 grudnia 2016

Bernard M.D. - gawęda o jeździe polskiej


Nasz dobry irlandzki doktor opowie dzisiaj nieco o polskiej armii. Strasznie tam czasami miesza, niemniej jednak ciekawie wygląda wojsko koronne widziane z tej perspektywy. Na dobry początek jazda…

Podział armii, a w pierwszym rzędzie jazdy
Zanim przejdę dalej, powinienem zapoznać Waszą MIŁOŚĆ z podziałem polskiej armii i zaznaczyć, że złożona jest ona z różnego rodzaju żołnierzy: po pierwsze, z pospolitego ruszenia; po wtóre, z najemników; po trzecie, z oddziałów posiłkowych; po czwarte, z zaciężnych oddziałów kwarcianych; i po piąte, z ochotników.
Składa się zarówno z jazdy, jak i piechoty, tak z miejscowych, jak i cudzoziemców. Miejscowi w największej mierze tworzą jazdę czy kawalerię, która dzieli się na cztery rodzaje jeźdźców, i to wedle dwóch kategorii – po pierwsze, ciężkozbrojnych, po drugie, lekkozbrojnych. Pierwsi to „Hussartze”, którzy wraz ze swoimi końmi są odziani w zbroję, a drudzy „Towarzysze”, mający jedynie pancerz, hełm i obojczyk. I jedni, i drudzy to ludzie wybrani; a nazwa tych drugich pochodzi od polskiego słowa, które odpowiada angielskiemu companion.

Ciężkozbrojni
Pierwszy rodzaj uzbrojony jest w krótkie lance, szable i pistolety, drugi natomiast w muszkiety, łuki i strzały itd. Polacy zwą te krótkie lance kopiami, więc oddział, który ich używa, znany jest pod nazwą „Kopiynick”. Owe kopie mierzą około sześciu stóp i przywiązane są jedwabnymi sznurkami do nadgarstków jeźdźców. Kiedy ci ostatni zbliżą się do wroga, z całej siły rzucają weń lance, a jeśli nie trafią w jego ciało, natychmiast przyciągają lancę z powrotem do siebie za pomocą jedwabnego sznurka. Natomiast gdy kogoś już śmiertelnie zranią, wówczas zaraz zrywają sznurek i zostawiają lancę wbitą w ciało aż do czasu, kiedy mogą do niego podjechać i pozbawić je głowy dużą, dobrze zaostrzoną szablą, która zawsze wisi przy ich siodłach. Zarówno husarze, jak i towarzysze i ich konie wyglądają przerażająco z przypiętymi wszędzie skrzydłami bociana, żurawia, indora itd. Ich zbroje pokryte są skórami lampartów, tygrysów, niedźwiedzi, lwów itd. Wszystko to służy wywołaniu jeszcze większego przerażenia u wrogów. Większość tych kawalerzystów nosi także wielobarwne płaszcze, które często połyskują klejnotami, złotem i srebrem. Husarii jest w Polsce tylko pięć chorągwi, z których każda składa się z trzystu ludzi uzbrojonych od stóp do głów. W każdej chorągwi jest jeden porucznik i jeden chorąży czy trębacz posiadający specjalny rodzaj trąbki, zwanej kornetem[1]. Jedną z tych chorągwi sprowadził do swojego królestwa obecny król Francji[2] z zamiarem stworzenia takiej samej u siebie, ale ze względu na olbrzymie koszty i niezbyt dużą wartość bojową podczas ataku działami pomysł ten porzucił.

Lekka jazda
Lekka jazda jest również dwojakiego rodzaju i może być opancerzona lub nie. Pancerni noszą kolczugi, a ich nazwa różni się od tej spotykanej w innych krajach. Polacy zwą ich chorągwiami pancernymi, natomiast Litwini – petyhorcami; ci drudzy różnią się nieco od pierwszych pod względem wyposażenia. Są oni dużo liczniejsi zarówno od husarzy, jak i towarzyszy. Obydwa typy lekkiej jazdy tworzą odrębne chorągwie i nie wchodzą w skład żadnych większych oddziałów. W sumie liczą około 6 bądź 7 tysięcy ludzi, wszyscy są uzbrojeni w strzały i szable, mogą również, jeśli chcą, przypinać skrzydła i pióra. Ci, którzy nie mają pancerza, stanowią czwarty rodzaj jazdy i noszą tzw. burki, czyli szorstkie obojczyki okrywające szyje. Za broń służą im łuki, strzały i szable. Są oni najliczniejsi i stanowią główny trzon armii, którą Polacy obdarzają mianem wojska. Ich liczbę zawsze
określa sejm. Żaden z nich, jak również z pozostałych oddziałów, nigdy nie nosi uniformu, tak jak to się dzieje w innych krajach, ponieważ są oni polskimi panami. Gdyby byli lepiej zdyscyplinowani i opłacani, tworzyliby być może najznakomitszą kawalerię na świecie.



[1] W oryginale nasz dobry doktor zupełnie się zamieszał, co niestety w tłumaczeniu polskim także nie wyszło najlepiej: zapis to ‘one Korazy, or Trumpeter, with a particular sort of Trumpet, which they call Koronzy’.
[2] Ludwik XIV. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz