środa, 6 lipca 2016

Z zasadzki na (znowu) dragona


[Ilustracja, bojowa jak chłopi z Liszek, od zaprzyjaźnionego blogu Projekt Chłop, którego lekturę serdecznie polecam]
Kolejna historia za przywołanym wczoraj artykułem prof. Nagielskiego, o tyle ciekawa że wspomina także o strojach dragonii polskiej. Tym razem jesień 1654 roku, wieś Liszki należąca do benedyktyńskiego opactwo w Tyńcu. Na kwaterze stała tam chorągiew hajduków Bazylego Branickiego, dowodzona przez porucznika Dąbrowskiego. Oficer ten, dowiedział się że okolicy ma teraz maszerować kompania Pawła Hertmana z regimentu gwardii Fryderyka Mohla. Widząc w nich, zapewne słusznie, konkurencję do „wybierania chleba” na kwaterach, dogadał się z administratorem wsi, niejakim Boniszkem. Obydwaj panowie zebrali pod swoją komendę okolicznych chłopów ze strzelbą, szablami, kosami, kijami i nasiekami po czym uderzyli z zasadzki na dragonów. W zaskakującym ataku miało zginąć aż 15 – zapewne niczego się nie spodziewających – gwardzistów, po czym napastnicy zajęli się rabowaniem taboru kompanii.  Jak to wymieniał straty kapitan dragonii: naprzód prochu beczkę niemałą, szpad, szabel, kontuszów, żupanów, białych chust, muszkietów i inszych tak wiele rzeczy.

Widzimy że porachunki mieszkańców z wojskiem mogły czasami mieć bardzo krwawe epilogi… Swoją drogą bardzo interesujący jest spis utraconego przez dragonów wyposażenia. Mamy tam bowiem obok siebie broń „zachodnią” (szpady) jak i „wschodnią” (szable), do tego gwardziści królewscy jak widać nie mieli problemów z noszeniem polskiego stroju czyli kontuszy i żupanów. Ot, kolejny drobny okruch wiedzy do historii tej ciekawej formacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz