piątek, 21 grudnia 2012

War. War never changes...



Przydałby się jakiś apokaliptyczny wpis dzisiaj, zgodny z klimatem i tytułem notki. To może coś z teatru Wojny Trzydziestoletniej, która dla wielu ludzi wydawała się Końcem Świata [specjalnie dla AWu, w temacie który poruszaliśmy dzisiaj rano]. Boguslav von Chemnitz opisze nam jak to bawarscy chłopi stawiali w 1631 roku opór szwedzkiej armii kierującej się zasadą „wojna żywi się sama”. Tłumaczenie na polski (z angielskiego tłumaczenia niemieckiego oryginału) własne i jak zwykle nieco luźne:
Mimo że kraina ta miała się nie najlepiej, łatwo moglibyśmy wyciągnąć z niej o wiele więcej, gdyby [lokalna] ludność nie ściągnęła większych nieszczęść na swoje głowy. Kiedy tylko czuli się silni [w większej grupie] i napotkali małą grupę Królewskich Szwedzkich kawalerzystów i żołnierzy  [piechoty], którzy nierzadko byli wysłani by chronić ich jako Salvaguardien, atakowali ich straszliwie i w najbardziej okrutny sposób mordowali, obcinając im ręce i stopy, wydłubując im oczy, obcinając nosy i uszy, a nawet (proszę wybaczyć) genitalia, a i w każdy inny nieludzki sposób torturując. Te złe uczynki i morderstwa tak gniewały Królewskich Szwedzkich [żołnierzy] że powracali [z większą siłą] i okrutnie mścili się na bawarskich chłopach, nie szczędząc im ognia ni miecza. W ten sposób niejeden [Bawar] zginął i kilkaset wiosek spalono do cna..
A to dopiero 1631 rok, wojna trwała wszak jeszcze przez kolejne siedemnaście lat, więc niejedna wioska padła ofiarą ognia i miecza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz