czwartek, 11 kwietnia 2013

[Tablica informacyjna] Książka na ukończeniu.

Jak już kiedyś pisałem, od czasu do czasu wykorzystam blog jako tablicę informacyjną (a nie tylko do żartów...).
Wreszcie oddałem do wydawcy (Napoleon V) ukończoną książkę (ma być w sprzedaży od maja, wysyłka od czerwca). Jako że się zbyt mocno rozpisałem, musiałem dokonań cięć w tekście i parę artykułów wyleciało (załapią się do kolejnych książek...). Jeszcze dopieszczam szczegóły, ale ilość artykułów się nie zmieni. Poniżej uaktualniony spis treści:

1. Wstęp
2. O terminologii słów kilka…
3. Słownik nazw geograficznych
4. Szwedzkie sztandary zdobyte przez wojska polskie i litewskie w okresie 1600-1629
5. Organizacja armii szwedzkiej w Inflantach w sierpniu 1601 roku
6. Armia szwedzka w Inflantach latem-jesienią 1609 roku. Organizacja i liczebność
7. Rolle popisowe rajtarii Mikołaja Korffa w okresie 1617-1635
8. Przyczynki źródłowe do organizacji i liczebności armii szwedzkiej w Inflantach i Kurlandii 1617-1618
9. Dragonia w armii szwedzkiej w okresie 1621-1629
10. Wykaz wojska Jego Królewskiej Mości wysłanego do Inflant. Komputy armii litewskiej w Inflantach w 1622 roku
11. Popis wojska wszystkiego Gustawowego [Inflanty 1625 rok]
12. Woysko Kwarciane na polu w Roku 1626
13. Armia szwedzka w Prusach latem i jesienią 1626 roku
14. Artyleria armii koronnej w wojnie 1626-1629
15. Popis Woiska dziewiąci tysięncy… [1626 rok]
16. Zeznanie Krzysztofa Zawadzkiego [grudzień 1626 roku]
17. Komputy armii litewskiej w Inflantach 1626-1628
18. Pułki jazdy koronnej w czasie wojny o ujście Wisły 1626-1629
19. Prezidia Wojskiem JKM opatrzone. Garnizony armii koronnej w Prusach [połowa 1627 roku - początek 1628 roku]
20. Zeznanie porucznika Pawła Strusia z 1627 roku [fragmenty]
21. Organizacja armii koronnej w Prusach w pierwszej połowie 1627 roku w oparciu o Comput Woyska K[róla]. J[ego]. M[ości]. Koronnego
22. Armia szwedzka w bitwie pod Tczewem – 7 (17) - 8 (18) sierpnia 1627 roku
23. Regestr wojska nieprzyjacielskiego. Armia szwedzka w Prusach w lipcu 1628 roku
24. Armia szwedzka w bitwie pod Górznem – 12 lutego 1629 roku
25. Armia koronna w bitwie pod Górznem w 1629 roku w relacjach szwedzkich
26. Comput Woyska J.K.M [w 1629 roku]
27. Designatio der Polnischen Armee wie die im Julio diess 1629 Jahrs befunden
28. Zagadnienie strat armii szwedzkiej w bitwie pod Trzcianą 27 czerwca 1629 roku
29. Popis [części] jazdy koronnej z 15 września 1629
30. Organizacja armii koronnej w Prusach w 1629 roku według rachunku skarbu koronnego
31. Armia szwedzka w Prusach i Inflantach w 1635 roku. Przyczynki źródłowe do organizacji i liczebności.
32. Bibliografia


Jak tylko kniga będzie dostępna nie omieszkam poinformować.
http://napoleonv.pl/opis/3533611/studia-i-materialy-do-historii-wojen-ze-szwecja-1600-1635.html

wtorek, 2 kwietnia 2013

Podwójny prima aprilis...

Już dobrze po północy, mamy 2 kwietnia, więc wypadałoby wyjaśnić dowcip... Nic mi nie wiadomo o odkryciu jakiegokolwiek diariusza dotyczącego wojny o ujście Wisły, tym bardziej przez profesora którego nazwisko tłumaczy się na język polski jako 'żart'. Nie będzie też reaktywacji bloga - użyłem go by nieco uwiarygodnić żart. Bardzo dziękuję za miłe komentarze które pojawiały się na blogu, FB i na maila - mam nadzieję, że się za dowcip nie pogniewacie, ja tam uważam że był przedni... Jednocześnie mogę Was zapewnić, że wszystkie dokumenty źródłowe które pojawią się w mojej książce (a ta ukaże się - jak się wszystko dobrze ułoży - jeszcze w połowie roku) są oryginalne i żaden nie jest wytworem mojej wyobraźni. Przyznam jednak, że nie obraziłbym się, gdyby okazało się, że ktoś znalazł nieznany do tej pory diariusz z okresu 1626-1629.

Pozdrawiam serdecznie, z uśmiechem na twarzy!

Michał 'Kadrinazi' Paradowski

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Nowe, nieznane źródło do wojny 1626-1629 - po raz pierwszy publikowane!



Proszę nie traktować poniższego wpisu poważnie, był to tylko żart na 1 kwietnia ;)
Blog miał pozostać zamknięty, ale ostatnie odkrycie dokumentu źródłowego wymaga od mnie, chociaż na chwilę, otwarcie podwojów tegoż bloga. Akurat mam wolne z pracy, dysponowałem więc chwilą żeby dokończyć tłumaczenia i po prostu musiałem się tym podzielić w moim internetowym kącie.
Pod koniec 2012 roku szwedzki  badacz z uniwersytetu w Uppsali – profesor Class Skämt – znalazł w zbiorach Krigsarkivet w Sztokholmie nieznany do tej pory diariusz z pierwszej połowy XVII wieku. Składał się z 17 gęsto zapisanych kart, w języku niemieckim. Niestety, dokument przetrwał do naszych czasów w bardzo złym stanie, wiele z kart jest poważnie uszkodzonych, przez co znaczna część tekstu jest nieczytelna. Co gorsza, zniszczeniu uległa też większość strony tytułowej, na której, jak sądzi profesor Skämt – oprócz tytułu widniało i nazwisko autora. Część tytułu przetrwała jednak próbę czasu, można ją przetłumaczyć jako [na służbie? w służbie?] Króla J[ego] M[ości] Sigismunda III [Zygmunta III] w Prusach począwszy od Roku Pańskiego 1626.
Lektura fragmentów dokumentów przynosi niesamowite wręcz odkrycie. Anonimowy autor (z kontekstu wynika, że to niemiecki szlachcic z Kurlandii lub Inflant) w okresie wojny o ujście Wisły 1626-1629 służył w Prusach w szeregach regimentu rajtarii Mikołaja Abramowicza! Mimo że zapis do którego możemy dotrzeć jest fragmentaryczny, można w nim odnaleźć zapiski dotyczące walk pod Gniewem w 1626, Czarnem i Tczewem w 1627, Górznem (zapisanym jako Gurzno) i Malborkiem w 1629 roku. Niestety dwie karty dotyczące roku 1628 są praktycznie w całości zniszczone – karty uległy zalaniu i odczytać można tylko pojedyncze słowa.
Miałem tą niesamowitą przyjemność, że profesor Skämt zapoznawszy się z moim blogiem i odnajdując tam zapiski o regimencie Abramowicza rozpoczął ze mną korespondencję na temat tego dokumentu. Dzięki temu mam możliwość zaprezentowania kilku fragmentów (once again, many thanks for that Class!). Pozwoliłem sobie jednak dosyć uwspółcześnić język, tłumaczenie samo w sobie było trudne, nie miałem siły na stylizację językową. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone…
[I. Bitwa pod Gniewem (Mewe)]
Skoczyliśmy pędem za kopijnikami [husarią – K.] nie zważając na gęsto strzelającą piechotę szwedzką. Nasz kornet [z kontekstu wynika, że autor diariusza służył w leibkompanii samego Mikołaja Abramowicza] zbliżył się na odległość strzału [z pistoletu?] po czym daliśmy potężnie ognia i nasz oddział zawrócił , a za nami do ataku [karakolu?] ruszył kornet pana Slipenbacha [jeden z rotmistrzów w regimencie Abramowicza]. [Tu znaczna część karty zniszczona, ale można odczytać dolny fragment] zginął wtedy pan Jacob Szmey i pan Wolmar Rippenbach, nie mniej niż pół tuzina pachołków [zapewne pocztowi z pocztów rajtarskich  - K.] a i wiele koni zostało zabitych i postrzelonych.
[II. Bitwa pod Czarnem (Hammerstein)]
Na widok zbliżających się [szwedzkich] rajtarów daliśmy salwę z arkebuzów. Kilku spadło z koni, ale to nie zatrzymało ataku. Wpadli między nas, siekąc i strzelając z pistoletów. Porucznik Butlerr [z osiadłych w Kurlandii Butlerów? – K.] został ranny przez szwedzkiego oficera i chorąży [brak nazwiska] przejął komendę. Niektórzy z nas zaczęli już podawać tyły, sam muszę przyznać, że bałem się o własne życie, gdy wtem z pomocą nadeszli nam kozacy [Cossagen – czyli jazda kozacka] z dzikim okrzykiem wpadając na Szwedów. Zjawił się też pan Oberstenweichmeister [major z regimentu Abramowicza, nie udało mi się niestety ustalić jego nazwiska – K.] ze swoim kornetem i razem odparliśmy Szwedów, biorąc jeden sztandar i kilku jeńców.
[III. Popis  całego regimentu Abramowicza – 5 kornetów – w lipcu 1629 roku w czasie walk pod Malborkiem]
Pan Oberszter [pułkownik – K.] powitał nas miłymi słowy, po czym w towarzystwie oficerów [dowódców kornetów? – K.] przejechał wzdłuż szeregów. Było nas nie więcej niż 300 rajtarów w 5 kornetów, a przecież winno być więcej niż 600 [według etatu – K.] . Tu i ówdzie pan Abramowicz [Herr Abramowitz] zatrzymywał się i zamieniał kilka słów z niektórymi z nas. I przy mnie przystanął na chwilę i rzekł: Tuś mi panie bracie [co wspiera tezę, że autor diariusza był szlachcicem – K.] jakże tam rana, nie dokucza ci? [z fragmentarycznych zapisków z początku roku wynika, że rajtar został ranny w nogę w czasie bitwy pod Górznem] na co odrzekłem: Nie ma już śladu, gotowym do bitki. Na co pan Oberszter rzekł: Bardzo dobrze! Po czym ruszył dalej.
Dokument wymaga dalszego wnikliwego badania, co może jednak być o tyle trudne, że jego fatalny stan wyklucza zdigitalizowanie czy nawet wykonanie fotografii. Biorąc jednak pod uwagę, że to zupełnie nowe, nieznane do tej pory, źródło dotyczące tak wojny o ujście Wisły jak i historii rajtarii koronnej, pozostaje mieć nadzieję, że jak największa część dokumentu zostanie w przyszłości odzyskana i opublikowana. Oczywiście będę w kontakcie z profesorem Skämtem i postaram się zamieścić nowe informacje jak tylko czegoś się dowiem.

sobota, 12 stycznia 2013

Styczniowe ogłoszenia (OiM i nie tylko)



Miało nie być więcej wpisów, ale korci… potraktujcie to więc tylko jako tablicę ogłoszeniową, gdzie od czasu do czasu wrzucę informację o moich bazgrołach czy nowościach związanych z OiM. Nie oznacza to reaktywacji bloga, po prostu najłatwiej trafić do potencjalnych odbiorców właśnie tutaj.

I.  Po długich bojach i znojach udało się wreszcie opublikować drugą darmową armię do OiM. Są to dzielni najemnicy i milicjanci z królewskiego miasta Gdańska w czasie ‘Potopu’. W odróżnieniu od Kurlandii tym razem można wystawić zarówno podjazd jak i dywizję. Wargamer przygotował nawet specjalne zestawy rajtarów i muszkieterów gdańskich, które przedpremierowo będzie można kupić jutro na turnieju w Warszawie. PDF armijny do ściągnięcia ze strony gry:

II. Miło mi poinformować, że pojawiła się wreszcie internetowa strona firmy 15 mm.pl, nowej polskiej firmy figurowej, zajmującej się  zarówno wargamingiem historycznym jak i fantasy. Jako pierwsze w ofercie firmy pojawiły się bardzo klimatyczne krasnoludy, nic więc dziwnego że przez sentyment do moich kochanych brodaczy muszę o tym napisać. Zachęcam do obserwowania poczynań tej firmy, pierwsze modele są naprawdę świetne:

III. Blog co prawda zamknięty, ale teksty z niego na coś się przydadzą. Od czasu do czasu niektóre wpisy można przeczytać na facebookowym portalu Historykon. Jak to mówią w przyrodzie nic nie ginie. Zachęcam więc do czytania i przez Facebooka.
Kolejny z blogowych wpisów – dotyczący bitwy pod Kiesią (Wenden) w 1578 roku – po odpowiednim rozszerzeniu i ozdobieniu kilkoma ilustracjami ukaże się w najnowszym numerze ‘Kwartalnika Sarmackiego’. Będzie do przeczytania online i pobrania w marcu.

To tyle ogłoszeń, pozdrawiam!
Michał ‘Kadrinazi’ Paradowski

środa, 26 grudnia 2012

Pożegnanie




Koniec roku to z reguły czas podsumowań i pożegnań, pora więc  i na mnie. Z pomysłem tym nosiłem się już od pewnego czasu, o czym wie kilku z Czytelników tego bloga. Początkowo miałem zamiar doczekać tysięcznego wpisu, ewentualnie ogłosić to 17 marca 2013 roku (w trzylecie rozpoczęcia pisania na blogu) niemniej jednak po namyśle ostatecznie dojrzałem do decyzji już teraz. Panie i Panowie,  bardzo dziękuję za czas który spędziliście czytając i komentując mój blog, nasza przygoda dobiegła już kresu. Wydaje mi się że taka formuła już się wyczerpała, brak mi entuzjazmu do dalszego prowadzenia bloga, chciałbym się skupić na kilku innych projektach którymi się zajmuję. Ogłaszam więc oficjalny koniec blogu Kadrinazi – jest to ostatnia notka, nie będą się tu pojawiać nowe wpisy, wciąż jednak będę monitorował i (w miarę możliwości) odpowiadał na komentarze do starszych postów. W kwestiach związanych z XVII-wieczną wojskowością można też kontaktować się ze mną bezpośrednio na adres emailowy: kadrinazi[at]gmail.com
Raz jeszcze dziękuję za poświęcony mi czas, dyskusje i pytania. Była to wielka przyjemność mieć tylu Czytelników.

Serdecznie pozdrawiam!

Michał ‘Kadrinazi’ Paradowski

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Ale była balanga (a gdzie mój nos?)



Oj starał się pan Tomasz Zamoyski, by w obozie armii koronnej pod Gniewem panował porządek, oj starał... W obliczu zbliżającej się bitwy ze Szwedami, sięgano nawet do dosyć drastycznych metod utrzymywania dyscypliny. Oto więc jak w 1626 roku przywoływano wojsko do porządku:
Pilnie przestrzegał, aby po wytrąbieniu hasła, które sam mianował, nikt w obozie ani muzyką ani pijaństwem, ani grą bawił się. Zuchwałego towarzysza jednego pod Gniewem z białą głową[1] długo się na pijaństwie bawiącego, pokarał słowy surowymi przy wielu kompanij[2] i tej która mu tego przyczyną była, nosa naderznąć[3] kazał i za obóz wyprowadzić; a po tym wytrąbiono, aby żadna biała głowa, która nie ma męża w obozie, nie bawiła się pod gardłem[4].
Ciekawe że towarzysz dostał tylko połajankę, a jego ‘wybranka’ straciła nos. Cóż, najwyraźniej byli tam równi i równiejsi…



[1] Znaczy się niewiastą.
[2] Towarzystwa.
[3] Odciąć.
[4] Tj. pod groźbą kary śmierci.

sobota, 22 grudnia 2012

W 120 dni na diecie z ryżu



Jako że świat się jednak (wbrew oczekiwaniom wielu ludzi) nie skończył, dzisiaj coś lżejszego – historia niezwykłego podróżnika  i  jego wizerunku.
W Roku Pańskim 1514 portugalski ambasador w Indiach, Alfonso d’Albuquerque, otrzymał w darze od sułtana Gudźaratu nosorożca. Był to tak niezwykły podarunek, że Portugalczyk postanowił wysłać go swojemu władcy, Manuelowi I zwanego Szczęśliwym lub Wielkim. Na początku stycznia sympatyczny zwierzak został załadowany na statek i wyruszył  w rejs. Zajmował się nim indyjski opiekun imieniem Osem. Karmił on nosorożca dietą z ryżu, którego duże ilości zabrano na pokład. Statek zatrzymał się po drodze trzy razy, w Mozambiku, na Świętej Helenie i na Azorach, po czym 20 maja wpłynął do Lizbony. Mieszkańcy portugalskiej stolicy oszaleli na punkcie nosorożca,  który z miejsca stał się sensacją. Był to bodaj pierwszy przedstawiciel tego gatunku widziany w Europie od czasów Imperium Rzymskiego. Manuel I postanowił go jednak sprezentować  papieżowi, chcąc zyskać w ten sposób jego przychylność dla portugalskiej polityki w Azji. Niestety, statek transportujący zwierzaka zatonął w czasie sztormu nieopodal La Spezii. Co prawda indyjskie nosorożce są niezłymi pływakami,  jednak nasz bohater był przykuty łańcuchami do pokładu i nieszczęśnik poszedł na dno.
Historia egzotycznego zwierzaka poruszyła Europę. Pisano o nim wiersze, opisy jego wyglądu krążyły po wielu krajach. To właśnie na bazie takich opisów Albrecht Dürer stworzył słynną rycinę ukazującą nosorożca. Oczywiście już na pierwszy rzut oka widzimy, że wiele elementów pochodzi z wyobraźni artysty – jak łuska i pancerze czy róg na grzbiecie. Jednak dzieło mistrza Albrechta okazało się hitem. Ocenia się że między 4000 a 5000 kopii, wykonanych w norymberskiej pracowni Dürera, sprzedało się jeszcze za życia artysty. Rysunek był przez kolejne wieki wykorzystywany praktycznie w każdym podręczniku historii naturalnej, stając się bodaj najbardziej charakterystycznym wizerunkiem nosorożca.