poniedziałek, 25 września 2017

Kadrinazi radzi i odradza - cz. XIV



Zgodnie z zapowiedzią, pora na recenzję drugiego tomu Ospreya o armii Zjednoczonych Prowincji. Chodzi o tom numer 513 z serii ‘Men-at-Arms’, zatytułowany Dutch Armies of the 80 Years’ War 1568-1648 (2). Cavalry, Artillery & Engineers. Autorem tekstu jest Bouko de Groot, kolorowe plansze namalował tandem ojciec-syn Gerry i Sam Embleton.
Tak jak przy poprzedniej recenzji, najpierw słów kilka o strukturze pracy, potem kolorowe plansze, a na koniec uwagi ogólne i narzekanie na mapę… No ale nie uprzedzajmy wydarzeń.
Po krótkim wstępie i mapie przedstawiającej oblężenia (o. znowu wspomniałem mapę), czekają nas cztery rozdziały.
Pierwszy z nich dotyczy kawalerii. Podobnie jak w tomie o piechocie, Autor analizuje jazdę w oparciu o trzy okresy wojny:
- wojnę domową 1568-1587
- wojnę o niepodległość 1588-1620
- wojnę koalicyjną 1621-1648
Możemy tam znaleźć informację o typach jazdy (kopijnikach, kirasjerach, arkebuzerach/karabinierach i rajtarach), organizacji ich jednostek, wyposażeniu żołnierzy, taktyce walki.
Także i rozdział dotyczący artylerii napisany jest według takiego ‘czasowego’ klucza, omawiając typy dział, ich przeznaczenie, a także użycie na polu bitew i działań oblężniczych.
Rozdział trzeci dotyczy właśnie działań inżynieryjnych, w tym oblężeń – tych wszakże w toku wojny było bardzo wiele. Tu z kolei mamy podrozdziały dotyczące kolejno pionierów, mostów, oblężeń i walki w okopach.
Ostatni rozdział dotyczy ogólnie „armii”. Dowiadujemy się z niego nieco o kwestii dowodzenia, przemarszów armii, a także – znowu według klucza ‘czasowego’ – wielkości armii, jej szyków na polach bitew i logistyki.
Przechodzimy do plansz kolorowych. Tak jak w poprzednim tomie, są miłe dla oka, chociaż czasami mam tu problem z kolorami (np. w jednym przypadku nie widać gdzie kończy się kolet a zaczyna koszula czy co tam akurat żołnierz ma na sobie). Jedna tablica ukazuje kilka kornetów, a także proporczyki jazdy kopijniczej. Cztery kolejne tablice ukazują różne typy kawalerzystów. Na dwóch kolejnych widzimy działa i artylerzystów, na ostatniej inżyniera, minera i sierżanta grenadierów.
Na kartach książki znajdujemy wiele informacji na temat armii niderlandzkiej, widać że Autor naprawdę  „siedzi” w epoce i wie o czym pisze. Dużą zaletą tej pozycji są bardzo ciekawe ilustracje z epoki, tu jednak sprawa jest o tyle łatwa, że zachowało się bardzo wiele rysunków i obrazów z epoki, jest więc z czego wybierać. Tu i ówdzie przemycone są znów interesujące anegdoty i historie z przeróżnych bitew – coś co podobało mi się już w pierwszym tomie. Godne uwagi jest, że Autor dodał erratę do pierwszego tomu, niestety błąd o synach Karola V nie został poprawiony.
Dobra, teraz trzeba trochę ponarzekać, żeby nie było że tylko cukruję. Idea mapy – zrobionej w ten sam sposób jak w tomie pierwszym, więc odsyłam do tamtej recenzji – zupełnie do mnie nie przemawia. Jest dla mnie bardzo nieczytelna i totalnie psuje mi odbiór chronologii działań oblężniczych. W moim odczuciu to poważny mankament tej pracy. Autor postanowił także, nie bardzo wiem dlaczego, w przypadku kawalerii zrezygnować z określenia kompania/kornet, zastępując je współczesnym ‘squadron’. Prowadzi to do dalszego gmatwania terminologii, bo zamiast czytać o trzech kompaniach tworzących skwadron, mamy trzy skwadrony tworzące ‘regiment polowy’.
Uwaga ogólna, o której już kiedyś wspominałem w  przypadku Ospreya. Bardzo nie lubię wrzucania jazdy i artylerii do jednego worka. W przypadku omawianej armii Zjednoczonych Prowincji aż się prosiło o wyodrębnienie artylerii i saperów do osobnego, trzeciego tomu. Skorzystałaby o tym jazda, bo Autor miały szansę napisać nieco więcej o jej akcjach – tym ciekawszych, że mamy tu armię przez pewien czas wciąż używającą kopijników. Jest to jednak uwaga raczej skierowana do wydawnictwa, a nie Autora. Mam nadzieję, że sukces tych dwóch tomów zachęci Bouko de Groota do dalszego pisania i wydawania kolejnych pozycji o armii Zjednoczonych Prowincji. Zachęcam też do zajrzenia na jego stronę www.80YW.org.
Końcowa ocena [według rankingu: trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić  - zdecydowanie unikać]  to znów trzeba mieć dla fanów armii ZP, ewentualnie można mieć jeżeli ktoś generalnie interesuje się XVII-wieczną wojskowością. To ciekawa pozycja, z którą warto się zapoznać, mimo że odcyfrowywanie mapy (ha, znowu się pojawiła) jest tak bolesne… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz