Pamiętacie powiedzenie za
króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa? Okazuje się, że elektorzy sascy
mieli długą tradycję hulaszczego życia, pełnego polowań, uczt i dużej ilości
trunków. Gentelman którego dobrotliwe oblicze widzimy w tym wpisie to Christian
II Wettin (czy jak kto woli Krystian II), urodzony w 1583 roku, najstarszy syn
Christiana I. Tatko zmarł w młodym wieku 31 lat i nagle ośmioletni Chrystianek odziedziczył
tron. Na szczęście dla niego, rządził jego wuj-regent, więc młodzian mógł się
oddawać rozrywkom w typie jedzenia, jedzenia i jeszcze raz jedzenia. W wieku 18
lat objął pełnię władzy, wciąż jednak opierał się na licznych doradcach, samemu
zajmując się tak skomplikowanym czynnościom jak polowania, turnieje i … tak,
zgadliście, jedzenie i picie. Niestety, 23 czerwca 1611 roku elektor wypił
jeden kufel za dużo. W czasie turnieju, słońce nieźle podgotowało występującego
w pełnej zbroi młodziana. Zszedł więc z konia i zażyczył sobie zimnego piwa.
Wychyliwszy garniec trunku, padł jak ścięty na ziemię – prawdopodobnie na skutek
zawału lub wylewu. Na tronie zastąpił go kolejny miłośnik polowań i mocnych
drinków, jego brat Johann Georg I (Jan Jerzy I). Ten miał jednak mocniejsze
zdrowie i mimo że nie unikał mocnego piwa (miał bowiem przydomek 'Piwny Jerzy'), zmarł bowiem dopiero w wieku 71 lat…
Wojskowość europejska XVI-XVIII wieku [dużo], wargaming historyczny [odrobinę], a także co tam mi jeszcze przyjdzie do głowy...
wtorek, 20 września 2016
poniedziałek, 19 września 2016
Do Murszy y Beiów Kałmuków...
Pisałem kiedyś o Kałmukach wspierających Polskę za panowania
Jana III Sobieskiego. Oczywiście już wcześniej próbowano zaskarbić sobie ich
względy, zwłaszcza w czasie walk z Tatarami. Oczywiście nic za darmo…
W Brześciu Litewskim.
Istrukcya St. Szymanskiemu, posłańcowi od Króla Jana Kazimierza do narodu
Kałmuckiego wysłanemu dana, którą zaleca się rzeczonemu posłańcowi aby oddał
naystarszemu Murszy[1]
Kałmuków list y upraszał o posiłki wojenne przeciwko Tatarom krymskim
walczących z Polską. Za deklarowane zaś posiłki wojenne imieniem Króla JMci
tenże posłaniec Murszy starszemu państw Kałmuckich ma obiecać 50 000 talarów
twardych. Do tego in casum wygraney, utrzymać tegoż Murszę przy Krymie,
przyrzec imieniem Króla JMci.
Tamże list od Króla
Jana Kazimierza do Murszy y Beiów iako naywyższego rządcy Kałmuków pisany,
donosząc o wysłanym do niego posle z dopraszaniem się o wojenne posiłki.
Ciekawa to wizja, Kałmucki Krym w sojuszu z Polską. Ciekawe
co by na to powiedziała Turcja…
niedziela, 18 września 2016
Boso, ale w ostrogach?
Organizacja wyprawy chocimskiej w 1621 roku była ogromnym
wyczynem logistycznym, zarówno dla Korony jak i dla Litwy. Od podstaw utworzono
silną armię, złożoną zarówno z licznych chorągwi jazdy jak i oddziałów
piechoty. Nic dziwnego, że przy tak skomplikowanej operacji, nie obeszło się
bez zgrzytów. Część listów przypowiednich – zwłaszcza dla jednostek
cudzoziemskich – nie została zrealizowana i została tylko ‘na papierze’ (panie
von Arnim, to do pana!). Co gorsza, wiele oddziałów które dotarło do Chocimia
także miało poważne braki, zarówno w stanach liczebnych jak i dostępnym
ekwipunku. Znany z surowości hetman Jan Karol Chodkiewicz tak pisał do króla
Zygmunta (list datowany 27 lipca 1621 roku, z obozu pod Chocimiem):
Roty niektóre nie
tylko, że nie są spełna według listów W. K. Mci przypowiednich, ale w konie i w
rynsztunki baczo skąpe i nędzne, że jeden od drugiego na popis zbroi, ruśnic,
pałaszów, a nimal i koni i pacholików pożyczali, że zgoła niemasz na co
patrzeć.
W tym samym liście Chodkiewicz skrytykował też inne mętne
praktyki niektórych rotmistrzów, którzy:
Pieniąze ze skarbu
W.K.Mci na roty wziąwszy na swoję potrzebę obrócili, a towarzystwo na kredyt
tylko w służbę zaciągnęli. Zaczym też tak płocho na granicę przychodziwszy sami
i konie znędznieli prędko, że samego towarzystwa z pocztami spod różnych
chorągwi do kilkadziesiąt z wojska uciekło.
[Cytaty za pracą „Disciplina Militaris” w wojskach
Rzeczypospolitej do połowy XVII wieku, autorstwa Karola Łopateckiego.
Jestem właśnie w trakcie lektury, jak skończę to zrecenzuje na blog]
Etykiety:
armia koronna,
armia litewska,
Chocim 1621,
Jan Karol Chodkiewicz
czwartek, 15 września 2016
Legia Cudzoziemska Serenissimy
XVI i XVII-wieczna armia wenecka to niesamowita wręcz
mieszanka narodowościowa, swoista Legia Cudzoziemska zebrana z ładnego
fragmentu Europy. Francuzi, Szwajcarzy, Niemcy i Włosi z różnych krajów i
kraików, mieszkańcy Bałkanów, Anglicy i Szkoci… wszyscy w taki czy inny sposób
znajdowali drogę do służby dla Serenissimy.
Znalazłem bardzo ciekawy wypis wojsk zaciąganych w okresie 1615-1617, kiedy
to Republika wydawał ok. 250 000 dukatów na oddziały najemne. Oczywiście
najemnik najemnikowi nierówny, dodatkowo trzeba było często płacić specjalny
bonus „podróżny” by wojacy dotarli do weneckich posiadłości. Stąd też widzimy
tu i kontyngent szwajcarski, wojska z Francji, próbę zaciągnięcia najemników w
Saksonii. Silne zgrupowanie zakontraktowano ze służby Zjednoczonych Prowincji:
3000 ludzi, w tym 600 Anglików sir Johna Vere. Słono taka przyjemność
kosztowała, bowiem za jednego niderlandzkiego wojaka Republika musiał płacić aż
12 dukatów (koszt transportu morskiego był tu wliczony i to on podrażał całą
imprezę).
W listopadzie 1616 roku do Friuli przysłano następujący
oddział:
- 54 Niemców
- 168 Szwajcarów z kantonu Grisons[1]
(gdzie przez długi czas Wenecjanie zaciągali piechotę)
- 290 innych Szwajcarów
- 251 Korsykanów
- 31 „innych obcokrajowców”
W styczniu 1617 roku nowy kontyngent to:
- 300 Szwajcarów z Grisons
- 140 innych Szwajcarów
- 300 „Greków” (prawdopodobnie bałkańskich zbiegów spod panowania tureckiego)
- 600 Francuzów
- 150 „cudzoziemskich” Włochów (czyli pochodzących spoza
włoskiego terytorium Republiki)
Swoją drogą ciekawe jak się ta cała międzynarodówka
dogadywała…
Do wojsk Serenissimy jeszcze
wrócimy, bo to niezwykle fascynujące zagadnienie.
[1] Nie
należał on do Konfederacji Szwajcarskiej, więc wynajmował wojsko komu chciał i
kiedy chciał…
środa, 14 września 2016
Oszczepiki kontra długie kopie
Bardzo ciekawy (chociaż krótki) przyczynek do taktyki i
uzbrojenia polskiej jazdy kozackiej i petyhorców w XVI wieku możemy znaleźć u
Stanisława Sarnickiego w Księgach
hetmańskich. Wspomina on bowiem epizod z bitwy pod Chocimiem, stoczonej
12-13 kwietnia 1572 roku, kiedy to wojska polskie walczyły z siłami
turecko-mołdawskimi. Dowodzący Polakami wojewoda podolski Mikołaj Mielecki
nakazał początkowo ruszyć do walki chorągwi kozackiej Stanisława Herburta i
petyhorcom Temruka Szymkowicza. Ci jednak mieli wymawiać się od tego zadania,
twierdząc:
(…) mając oszczepiki
nie będą mogli wytrzymać Turkom z długiemi kopiami. Bo levis armaturae gdy
poczynają bitwę nie mają się wdawać in statoriam pugnam. Jeno mają poniekąd z
boku nosa nieprzyjacielowi ugadzając w róg, abo gdzie widzą słabiej, abo też
objazd uczyniwszy z boku uderzyć.
Nieco wcześniej w swojej pracy Sarnicki także wspomina o
podobnej roli kozaków, a levem armaturam
jako są kozacy, ci pospolicie na skrzydłach
bywają wziąwszy podobieństwo od skrzydeł, bo są liekcy liudzie.
wtorek, 13 września 2016
Petyhorcy po raz sam już nie wiem który
Milion lat temu, w pierwszym blogowym wpisie dotyczącym
petyhorców, wspomniałem o ich obecności w czasie odsieczy Smoleńska w wojnie
1632-34. Armia królewska miała mieć w składzie 780 koni petyhorców,
podzielonych na chorągwie:
- Pawła Czarnieckiego – 300 koni (3 chorągwie?)
- Czyża – 120 koni
- Remigiana Jelca – 120 koni
- Jeżowskiego – 120 koni
- Podorowskiego – 120 koni
Postanowiłem więc poszperać nieco w diariuszach z tej wojny,
by poszukać śladów owych petyhorców. Znając nazwiska rotmistrzów, udało się
odnaleźć to i owo, chociaż jak zawsze w przypadku petyhorców są to strzępy.
Petihorcy i Kozacy [jazda
kozacka] mieli prowadzić marsz armii królewskiej i jako pierwsi połączyli się 2
września 1633 roku z Litwinami pod Łubną.
Pod koniec września 1633 roku chorągwie Czarnieckiego i
Jelca z inszemi rotmistrzami (…) w pięciuset
koni wyruszyli na podjazd w stronę
Drohobuża. W toku starcia z oddziałem moskiewskim mieli zabić ok. 100
żołnierzy, a do niewoli wzięli 6 Tatarów jaickich.
1 października w obozie popisać się miała nowoprzybyła chorągiew
petyhorska. Co ciekawe, znalazłem jedno źródło opisujące ją jako chorągiew JKM
p. Łaszcza – być może to więc oddział prywatny, spoza komputu?
Petyhorcy brali też udział w walnych walkach z armią
moskiewską w połowie października, wtedy to ranny miał zostać rotmistrz Czarniecki.
Kilka chorągwi kozackich pietichorskich miało
wtedy wraz z rajtarią Seya, kozakami Woyny i Moczarskiego nieprzyjacielowi wstręt czynić.
Wiemy że część towarzystwa spod chorągwi Czyża w
październiku 1633 roku opuściła oddział, za co zresztą mieli stanąć przed sądem
hetmańskim – dwukrotnie jednak się przed nim nie stawili.
Chorągiew Czyża miała na początku listopada brać udział w
podjeździe dla dostania języka. Jak
widać to kolejny dowód na używanie petyhorców do tego typu zadań. Jeżeli byli
faktycznie wyposażeni w broń drzewcową, dawałoby im to dodatkowy atut w starciu
z jazdą moskiewską – może stąd właśnie udział w czatach, jako wsparcie dla
chorągwi kozackich?
Teorię tę może potwierdzić fakt, że oto 2 lutego 1634 roku
znów widzimy petyhorców –możemy potwierdzić obecność chorągwi Czarnieckiego – w
podjeździe, który Towarkow, i inne
miasteczka i wsi wiele spaliwszy i wyścinawszy, głębiej poszedł.
Nie ma tego za dużo, ale w przypadku petyhorców każdy okruch
informacji może się przydać…
poniedziałek, 12 września 2016
Bojarzy, uriadnicy i 3 kowali
Michał Szein, szykując w 1634 roku swoją armię do
kapitulacji przed wojskami polsko-litewskimi, miał sporządzić dokładny raport
przeznaczony dla cara. Wymienił w nim liczebność pozostałych przy życiu
żołnierzy, a także ekwipunek który miano oddać zwycięzcom. Pozwolę sobie na
zamieszczenie jego obszernych fragmentów, bo to bardzo zajmująca lektura.
Opieram się o streszczenie zamierzone przez Ksawerego Liske w Przyczynkach do historii wojny moskiewskiej…
Lista wojsk, oprócz pułkowników, którym pozwolono odejść do
Moskwy:
Z pułku Szeina dworzan
i dzieci bojarskich – 1220
Z pułku Prozorowskiego
dworzan i dzieci bojarskich – 392
Z pułku Izmaiłowa
dworzan i dzieci bojarskich – 518
Z pułku
Białosielskiego – 300
Romanowskich Tatarów –
4
Z pułki Szeina i
Izmaiłowa poniżowych grodów – 166
Białozerców, mieszkańców
różnych grodów – 50
Starego wyjazdu
cudzoziemców Greków, Serbów i Wołochów – 274[1]
Tatarów – 69
Rajtarskiego pułku
uriadników[2] –
165
Rzemieślników – 17
Rajtarów – 1150
Dragonów – 80
Z ruskich pułków
uriadników Niemców – 500
Z ruskich pułków
sołdatów – 2567
Dońskich atamanów,
asawułów i kozaków – 176
Jaickich atamanów,
asawułów i kozaków – 344
Moskiewskich strzelców
z dwoma dowódcami – 194
Puszkarzy – 102
Cieśli – 29
Kowal – 1
Szein miał zapisać, że wielu z tych żołnierzy zmarło po
drodze do Moskwy.
Z niemieckich 4 pułków
było w styczniu podług raportu ich pułkowników 2140 ludzi, z tych chorych
zostało pod Smoleńskiem 364, inni przeszli do króla[3].
W obozie pozostawiono także chorych i rannych, którzy nie
byli w stanie samodzielnie iść, a nie można ich było – z braku wozów – zabrać ze
sobą.
Dworzan i dzieci
bojarskich – 35
Białozerców – 20
Starego wyjazdu
cudzoziemców – 12
Ruskich pułków
pieszych – 1221
Rajtarskiego pułku
rajtarów – 63
Rajtarskiego pułku
dragonów – 15
Niemieckich pułków –
355
Ruskich i niemieckich
uriadników – 34
Dońskich kozaków – 3
Jaickich kozaków – 36
Moskiewskich strzelców
– 87
Puszkarzy – 28
Cieśli – 3
Kowali – 2
Ludzi bojarskich – 90
Wśród posiadanego ekwipunku – nie będę wymieniał dział, bo o
nich już pisałem – możemy znaleźć:
4188 muszkietów
2944 pałaszy
3381 hełmów żelaznych
517 pancerzy z połami
1054 pancerzy bez poł.
Etykiety:
armia moskiewska,
dragonia,
rajtaria,
wojna smoleńska
Subskrybuj:
Posty (Atom)