niedziela, 29 kwietnia 2012

Mirza-doradca i mirza-nerwus


Współdziałanie polsko-tatarskie w czasie kampanii przeciw wojskom moskiewskim w 1660 roku nie było najłatwiejsze, czasem dochodziło tam do sytuacji tragicznych, czasem do nieco lżejszych w swoim wydźwięku. Bodaj najsłynniejsza anegdota dotyczy hetmana wielkiego Stanisława ‘Rewery’ Potockiego, który został skarcony przez jednego z tatarskich mirzów. Dowodzący wojskami koronnym jeździł bowiem na białym koniu przez linią wojsk, stanowiąc doskonały cel dla moskiewskich puszkarzy. Tatar jeden z dobytą szablą podjechał do Potockiego i upomniał go: twoja Hetmanka, twoja Panka nie trzeba tu. Hetman zaprzestał więc donkiszoterii i wycofał narażone na ciężki ostrzał oddziały.
Druga historia którą chciałbym przytoczyć jest nieco bardziej tragikomiczna. W czasie jednego ze starć z wojskami moskiewskimi Tomasz Karczewski, chorąży wołoskiej chorągwi w armii koronnej, jednemu chorążemu tatarskiemu wyrwał znaczek i przywodził Ordę. Co prawda okoliczności tego przejęcia znaku nie są znane, być może jednak ordyńcy zachwiali się pod ogniem i rotmistrz próbował ich zachęcić do walki? Tak czy inaczej sytuacja ta miała nader specyficzny epilog – owego chorążego swego Murza postrzegłszy, ledwie temuż szyje ni e uciął: a znaczek wyrwał z rąk P. Karczewskiego. Widzimy jak ważne były tego typu symbole, niezależnie od armii, niezależnie od tego czy chodzi o sztandar czy buńczuk.

2 komentarze:

  1. Salve panie Michale,
    dobrzec ze wacpan powrocil li do blogowania boc to Rzplitej tego potrzeba a i duszyczkom wielu po szerokiej sieci blakajacym takzec, prawie li to jak wina czy okowity panu Zaglobie potrzeba bylo... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czołem Dario!
    Aż się zaczerwieniłem po końcówki uszu...

    OdpowiedzUsuń