Dziś w krótkim
wpisie ciekawostka rocznicowa, bo dotycząca starcia z 29 września 1626
roku pod Gronowem, będącego częścią
bitwy pod Gniewem. W bardzo ciekawym źródle dotyczącym tego starcia, cytowanym
przez szwedzkich autorów Sveriges Krig
1611-1632, możemy przeczytać o interesującym wątku tego starcia. Według
raportu Chemnitza do Rady Miejskiej Gdańska[1],
we wczesnej fazie bitwy król Zygmunt III rzucił do ataku na lewym skrzydle aż
1000 rajtarii polskiej (czy raczej polsko-litewskiej), pod dowództwem Abrahamowitza,
Schmelinga, Sackena i Donhoffa. Mimo wsparcia polskiej piechoty, ataki rajtarii
miały zostać jednak odparte przez piechurów Muschampa broniących się w
Gronowie. Warto się przyjrzeć tym nazwiskom, bo dzięki nim możemy
zidentyfikować jednostki o których pisał Chemnitz.
- Abrahamowitz to
Mikołaj Abramowicz, który dowodził liczącym 400 koni dobrych Inflantczyków, a złożonym z trzech kompanii, regiment
rajtarii. Był to dawny litewskiej regiment Seja, który od 1626 roku właśnie pod
komendą Abramowicza walczy w Prusach
- Schmeling to
kolejny litewski dowódca, rotmistrz Henryk Szmeling, stojący na czele chorągwi
200 rajtarów
- Sacken to najprawdopodobniej
Jan Sacken, dowodzący jedną z kompanii Abramowicza
- w przypadku
Donhoffa chodzi prawdopodobnie o królewską chorągiew rajtarii Otto Denhoffa,
liczącą 200 koni. Jej rotmistrz zginął pierwszego dnia bitwy, jednak jego
jednostka ‘chodziła’ pod takim nazwiskiem rotmistrza jeszcze w listopadzie 1626
roku
Licząc więc stany
etatowe mamy tu 800 rajtarów, od których zapewne trzeba by odliczyć nie tylko
ślepe porcje ale i straty poniesione 22 września. Jedno ze szwedzkich źródeł
określa co prawda regiment Abramowicza na 600 koni, nie ma to jednak
potwierdzenia w znanych mi źródłach polskich. Co ciekawe, polskie relacje
dotyczące bitwy wspominają co prawda o udziale rajtarii w walkach, nie ma tam
jednak wzmianki o szarżach takiego większego zgrupowania tych jednostek.
Chemnitz jednak był generalnie dobrze poinformowany o przebiegu działań i jego
raporty zawierają dużo ciekawych informacji o różnych starciach wojny. Być może
więc i ten opisany przez niego epizod miał miejsce i jest ciekawym przyczynkiem
do historii służby rajtarii w armiach polskich i litewskich.
[1] O
ile się orientuję, dokumenty te nie przetrwały II wojny światowej, stąd mamy
tylko rozsiane po opracowaniach nawiązania do tej korespondencji.